Przy okazji jeden z artykułów uświadomił mi, że przypuszczalnie Switch pozostanie prawdziwą konsolą (ostatnią na rynku?), a nie bida pecetem, na którym najpierw trzeba sobie instalować grę godzinkę, potem ściągać patche przez dwie godzinki, że o ciągłym czyszczeniu dysku aby to wszystko się zmieściło nie wspominając. Tu będzie: wsadzasz kartridż z nową grą, grasz. Bajer.
Co za głupoty. Jak będą błędy w grach to rozumiem super bo ich się człowiek nie pozbędzie? Aha. Wiele gier wychodzi i jest day1 patch, bo płyty dają do tłoczni zanim jeszcze zrobią wszystko na połysk - dzięki czemu studia mają dodatkowy miesiąc/dwa na doszlifowanie gry, nie przesuwając premiery i nie tracąc milionów na kolejną kampanie marketingową zapowiadającą premierę. Jest to czysto praktyczne. Do tego patche często rozbijają się tylko o multi - jak nie grasz w multi to nie musisz nic ściagąć i sobie w spokoju grać w grę. Jeśli jakiś patch jest do singla to lepiej jednak go mieć, bo słabo jak w 100h rozgrywki w jakimś PRG save ci się zjebie czy jakaś misja dostanie buga i nie będzie się dało przejść inaczej niż zaczęcie gry od początku. Rozumiem będzie zajebiście jakby takie coś się stało w Zeldzie "bo nie było pacza"?
Do tego instalowanie gry daje szybsze loadingu i jest to po prostu pójscie z techniką do przodu i pozwala na użycie względnie taniego nośnika. Nintendo wypuszcza kretyńskie kartridże, bo ich gry zajmują 1GB, to wyprodukowanie takiej karty pamięci jest tanie. Wyobrażasz sobie, że bardzo złożone technicznie i kompleksowe gry, z teksturami w najwyższej jakości, z pojedynczymi wstawkami CGI itp będą udostępniać na kartach pamięci 64GB? Przecież taka karta z przyzwoitym read/write ratio kosztuje kupę forsy. Jeden filmik z gry na playstation zajmuje więcej niż wszystkie gierki Nintendo razem wzięte, gry nintendo z teksturami w tak śmiesznej rozdzielczości, że gdyby je wyjąć z gier mogłyby być emotikonami na naszym forumku.
Czepianie się instalacji i paczów jest głupie i zacofane. To tak jakby się było jakimś skostniałym dziadem, który mówi "na ch** mi updejt z autopilotem w mojej Tesli, to jest takie passe! ja bym chciał wszystko od razu" ale wiadomo, że tak się obecnie nie da. A gry, jak i taką Teslę, cały czas ktoś może usprawnić i jest to zaleta, nie wada. Rozumiem lepiej jak coś zostanie przeoczone przez testerów i już tego nie naprawią, niż jak naprawią paczem? Jak komuś przeszkadza to nic nie stoi na przeszkodzie żeby wyłączyć router i grać bez patchy. Co do instalacji jest to związane jedynie z obniżeniem kosztów nośnika + żeby się przyjemnie grało.
Ja wiem, że konsola nintenddo mając 32GB pomieści milion tytułów ze snesa, które zajmują od 30-300KB - tyle ile tekstura pryszcza na dupie Lary w grach na konsole konkurencji - ale pisanie, że ciągle trzeba się zmierzyć z brakiem gigabajtów na PS4 to śmieszek i czepialstwo się najniższych lotów pokroju niektórych juserów z tego forum.