Mógłbym napisać elaborat na temat tej gry, bo tyle tego jest, ale postaram się mniej więcej w skrócie.
Muszę przyznać, że jak na DMC to było bardzo dojrzale. Genialnie napisane postacie, pokazanie ich relacji między sobą. Voice acting pierwsza klasa, grałem po angielsku, bo te same głosy od 18 lat i jak usłyszałem na końcu Vergila, który mówi "Dante", to aż miałem ciarki i banana na ryju. Do tego demoniczne głosy Griffona, bossów, czy Balroga mówiącego one, two, tree podczas Ignition - piękne. Obawiałem się przyznam szczerze o postać Nico, ale wpasowała się idealnie. Dobrze, bo gra spina wszystko w całość, wyjaśnia to i owo, przez co już nie ma wrażenia przypadkowości fabuły, jak w przypadku poprzednich części, że coś było dorabiane na siłę. O tego opisy w menusach wyjaśniające niektóre aspekty.
Gameplayowo jest wręcz kosmicznie, ogrom możliwości dla każdej postaci, drzewko zdolności zostało jeszcze bardziej rozwinięte. Dante to już w ogóle ze swoimi stylami, nowymi broniami, Sin DT itd. Trzeba trochę pograć, by wszystko ogarnąć i robić intuicyjnie. Sposób walki V mega przemyślany i pomysłowy, jeszcze Nightmare, który rozwala otoczenie odkrywając nowe pomieszczenia i my, mogący czytać sobie księgę i ładować DT. Ogólnie piękny powiew nostalgii z jedynki. Griffon, Shadow i Nghtmare - no po prostu klasa. Te ataki, które wielokrotnie karały dupę na DMD w DMC, teraz są dostępne i możesz ich sami używać. A jak wjechała pod koniec muzyczka zremiksowana z jedynki i wyjące syreny w walce z Shadowem - O BOSZE - prawie się rozpłakałem. Dla kogoś kto spędził z jedynką miliony godzin, przeszedł wzdłuż i wszerz na PS2 i remaster na PS3 - coś pięknego.
Ogólnie puszczanych oczek w stronę jedynki jest więcej, jak w podziemiach, przy pomarańczowym oświetleniu murów od pochodni Dante rzuca tekstem, że wygląda znajomo (nawiązanie do settingu z jedynki), czy teksty po walce z trio V, gdzie mówi, że czuje się znów jak na Mallet Island. No po prostu piękne. Spaja to również historię i poszczególne części, nie traktując ich jak osobny byt. Czy też nawiązane do trójki z Cerberusem (ogólnie wspaniała walka, z feerią barw). Ukłon w stronę czwórki, gdzie Dante tańczy Jacksona w kapeluszu, hehe. Jeden z tzw, facepalm moments, który tutaj uważam za tribute

No i wracają miejsca z ukrytymi orbrami, gdzieś staniemy, poczekamy chwilę i wypadają darmowe kulki.
Fabuła mega mnie wciągnęła, nie oglądałem story trailerów, launch trailerów, więc nie wiedziałem o co kaman. Aż nie wierzyłem, że w DMC czekam na wstawki jak w MGS, bo chcę wiedzieć co będzie dalej. Zgrabne ukazanie 3 perspektyw, każda ze swoją motywacją, by iść do przodu i dotrzeć do Urizena. Reżyseria wstawek mocno daje radę, ujęcia, mimika postaci, kamera i obyło się bez przesadyzmu z lataniem na rakietach itd. Końcówka pięknie wjechała, jak V się połączył z Urizenem (ogólnie dobry zlepek słów, bo jak mówi V do Dantego, by przyjął ofertę - "your reason") i pokazał się perfekcyjny Vergil. Oczy z radości wyskoczyły mi na orbitę. A sama walka z nim to poezja, wizualna, rzucane teksty, znane ataki, AHHHH! Wspaniały moment i co ważne, wymagający. Pięknie też znów pokazali przeciwieństwa braci - roztrzepany Dante i zimny Vergil. KLASA.
No i Nero, który w końcu doczekał się swojego DT. Ogólnie ralacje miedzy postaciami i rzucane przez nie do siebie teksty świetnie nadają wyrazistości tej historii - jak Dante do Nero, żeby spadał, bo tylko przeszkadza w walce, ten go wyzywa od palantów, potem pyta czy nie zostały po Dante jakieś suchary tutaj, relacja ojciec syn w przypadku Vergil-Nero na sam koniec i teksty w walce, Dante mówiący o Trish i Lady jako o zimnych sukach, hehe. Idealnie. No i po napisach końcowych we wstawce właśnie z owymi zimnymi sukami i Morrisonem zapowiada się, że będzie DLC, w którym pokierujemy Trish i Lady

OŁJE.
Zajebiście też pokazali kto tak naprawdę jest badassem. Zaczynamy jako Nero i się wydaje WOW, ale jak wpada Dante i robi robotę, a na koniec jeszcze Vergil i wtedy razem lecą klepać demony, to widać mocno, że to bracia dysponują olbrzymią mocą, a Nero próbuje do nich "dołączyć" z tym swoim nieokiełznanym temperamentem. Świetnie ukazali doświadczenie i demoniczną krew w przypadku Dantego i Vergila (plus motyw z wbijaniem mieczy, by uzyskać moc) versus newbie Nero, który niejako się jeszcze uczy od ojca i wujka (i w końcu znajduje swój powód i odblokowuje swojego DT, już nie dzięki Yamato).
Muzyka to jest petarda. Nie tylko w walce, ale podczas zwykłej eksploracji, w menusach, podczas przeglądania artów, ogólnie w Vanie. To samo wszelakie odgłosy tłuczonych orbów, Devil Breakerów itd. Sztos. Granie na słuchawkach konieczne, bo jest to orgazm dla uszu.
Graficznie jest oszałamiająco. Modele postaci są tak szczegółowo wykonane, że masakra, widać też moc REngine, który świetnie ogarnia ubrania i stroje. Bardzo dużo spędzę w galerii przeglądając postaci czy arty przy chillowej muzyczce. Oświetlenie również mocno daje radę, wszelakie przebitki światła, mrok, czy kolorowe rozbłyski od poszczególnych ataków, rozświetlające wszytko dookoła. Animacja włosów ubrań, badassowe animacje przy ciosach, unikach, jak to wszystko zepnę w całość to otrzymuję formę, którą uwielbiam.
Do tego smaczki, które serwowane są poza grą - czyli właśnie możliwość przeglądania modeli postaci, arty, listy i bekowe opisy Nico. Możliwość przeglądania wstawek, w końcu trening pozwalający na swobodne ćwiczenie ciosów i sprawdzanie możliwości z konkretnymi ustawieniami (MEGA), dzięki wersji deluxe możliwość zmiany announcerów na title screen czy też rang w walkach, możliwość dowolnego ogrywania z pozycji menu sekretnych misji. Super ruch ze strony Capcomu, bo wszystko jest bardzo przystępne bez zbędnych utrudnień. Myślisz sobie, mogliby dać to - jest, to, myk - jest.
Na minus mogę się doczepić do lokacji, że jak dla mnie za dużo było momentów w drzewie czyli lokacje "piekielne", za mało miasta, a w ogóle to już za mało zamków. Jeżeli by piątkę wrzucić w lokacje jedynkowe to byłby rozp**rdol dla mnie. Liczę, że kolejnej części zadbają jeszcze o ten element. Dla niektórych pewnie kamera będzie sporym minusem, bo potrafi płatać figle, ale dla kogoś, kto grał w DMC bardzo dużo, nie będzie to wielką przeszkodą.
Uff, to tyle ode mnie na razie. Miałem dzień przerwy, pora dokończyć zaległe misje pozostałymi postaciami, odkryć sekretne misje, pozbierać wszystkie orby, przejść na Human i zabierać się za Son of Sparda oraz masterować grę, czyli to, co uwielbiam w przypadku Devil May Cry. Wracam do gry. JACKPOT!
