MGSV miał "turbulentny development" (ostatnio moje ulubione określenie

). Mimo to wyszła z tego świetna gra, ale niekompletna i pozbawiona pewnych cech, z których słyną produkcje Kojimy.
I tak Konami jest tu głównym winowajcą, ale jak już to chyba kiedyś pisałem, Kojima także. Jego podejście do produkcji i ambicje przerastają nieraz branżę, w której tworzy. To zarówno dobra (bo kreatywność) jak i zła cecha (budżety, czas produkcji). A że z każdą grą Kojima nadmuchiwał balonik coraz bardziej, Konami w końcu (za sprawą nowego kierownictwa) powiedziało dość i go przebiło. Zrobili to w strasznie ch***wy sposób (agresywny), ale trochę racji przy tym mieli. Ostatecznie myślę, że wyszło to na dobre Kojimie, bo ma własne studio, sam decyduje co chce robić, ma pełną władzę kreatywną i wciąż może robić gry za grube miliony. Ba, nawet urósł jako twórca i postać medialna jeszcze bardziej. Jednocześnie, wydaje mi się, że trochę poprawił aspekty produkcyjne. Death Stranding powstało dość szybko, kontynuacja także ma dobre tempo, a to są duże gry (cut-sceny to masa customowej pracy). Według mnie Kojima ma teraz bardziej zwarty development (zakładam, że to szczególna zasługa pre-produkcji) i to wciąż przy byciu sobą - dalej ma czas na Instagrama, wycieczki, spotkania z ludźmi z branży rozrywkowej (i to nawet bardziej niż kiedyś), oglądanie filmów, czy słuchanie muzyki i kto wie co tam jeszcze robi

. A tak, no i ciągnie kilka projektów na raz.
A Konami choć ma się dobrze, to nic nowego nie stworzy, tylko będzie odgrzewać kotlety, ewentualnie zlecać gry innym studiom. Może kiedyś wrócą do swoich korzeni, gdy już zbudują zaufanie wśród japońskich developerów - o ile będą tego chcieli. Niemniej to już będą inni ludzie.