Autor Wątek: Indiana Jones and Great Circle  (Przeczytany 15535 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Zielarz

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 14-07-2005
  • Wiadomości: 6 896
  • Reputacja: 75
  • KILLZOWN3D
Odp: Indiana Jones and Great Circle
« Odpowiedź #40 dnia: Czerwca 23, 2025, 12:02:46 pm »
Ograłem i jako fan filmów jestem zadowolony. To dobra gra, ale z pewnymi zastrzeżeniami.

Przede wszystkim brawo dla Machine Games i Troya Bakera za świetne oddanie atmosfery filmów, scenariusza oraz, przede wszystkim, samego głównego bohatera. Miałem pewne obawy, sam wybór Bakera (choć to topowy aktor w branży) budził pewne wątpliwości, jednak widać, że włożył on w tę powstać naprawdę masę pracy. Głos brzmi przekonująco (choć wydaje mi się, że jest zbyt spokojny, ale to może są moje wyobrażenia, niedługo porównam sobie z filmami ;) ), mimika także. Pod koniec może trochę miałem wrażenie, że patrzę nie na tego samego Indiego co w filmach, ale właśnie może to i lepiej, zwłaszcza dla przyszłości serii ;).

Uważam, że gdyby zrobić z tego film, to większość, jak nie wszyscy, fani archeologa uznali by to za najlepszą część od czasów Ostatniej krucjaty. Jest tu wszystko co kojarzy się z najlepszymi latami IP. I w sumie jak się pomyśli o tym, że mamy tu nazistów i czasem nawet za bardzo przekoloryzowane postacie czy sceny (Voss i Gantz według mnie czasem przeginali :D), wybór developera wydaje się być oczywisty i na miejscu. Choć muszę przyznać, byłem trochę zmieszany podczas gry. Gdy dowiadujemy się coraz więcej o naturze skarbu, który próbujemy odnaleźć, zaczynało mi to "zalatywać" tematyką jak z Królestwa kryształowej czaszki czy Dial of Destiny (polskie tłumaczenie nie przejdzie mi przez klawiaturę ;) ). Końcówka jednak sprowadza wszystko na właściwe tory, choć może trochę zbyt późno. Generalnie można się tu przyczepić do pewnych kwestii, ale do w ramach tego, że mogło być jeszcze lepiej, bo podstawa jest solidna. Dlatego w szczegóły wdawać się nie będę, bo wyjdzie z tego narzekanie, którego efektem może być błędny przekaz - to jest naprawdę dobra gra dla fanów.

No właśnie, dla fanów. Jak zabierzemy wszystko so wnosi ze sobą IP i skupimy się na rozgrywce, niestety okazuje się, że jest to przeciętna gra, pełna niespójności, niedociągnięć, dająca odczucia, iż to produkcja AA, a nie ta z wyższej półki. Tryb FPP nie przeszkadzał mi, ale nie wiem, czy też jakoś szczególnie pomagał we wczuciu się w rolę Indiego. Może trochę, jednak nie było to coś, co szczególnie się wyróżnia, a przy tym powoduje poczucie niespójności, gdy przy określonych akcjach gra przechodzi w TPP. Nie przeszkadza mi także, że to nie jest shooter, wręcz przeciwnie. Chciałbym jednak mieć poczucie, że to ma sens w grze. Bo Machine Games daje graczowi broń jako opcję. Opcję mało skuteczną, co już samo w sobie jest niedorzeczne. I choć wydawać by się mogło, że mimo wszystko twórcy będą starali się gracza odciągać od broni palnej, to z czasem jest jej dużo i ma się poczucie, iż gra zachęca do jej stosowania. Mam wrażenie, że broń to pozostałość z jakiejś wczesnej wersji gry, gdzie odgrywała większą rolę, albo przeciwnie, została dodana na końcu, aby zadowolić część graczy (może wyszło na wewnętrznych testach). Osobiście uważam, że należało się jej pozbyć (może poza pewnymi sekcjami, które obecnie jeszcze bardziej podkreślają sprzeczność jej zastosowania) i wytłumaczyć to faktem, że broń palna hałasuje i przyciąga uwagę, więc nie warto jej stosować. Proste i logiczne.

Teoretycznie poza sekcjami... przygodowymi, Indie jest skradanką. Niemniej skradnaką bardzo... podstawową. Przeciwnicy poruszają się po określonych ścieżkach, z reguły są ustawieni tak, że łatwo jest określić jak ich zajść i załatwić po kolei, lub ewentualnie ominąć. Lokacje często dają więcej niż jedną możliwość przejścia, ale jednocześnie nie czułem żeby (poza pewnymi sytuacjami) dużo to zmieniało w sposobie gry. Najlepiej jest wziąć jakiś przedmiot, zajść przeciwnika od tyłu i go zdzielić, co odbywa się w formie krótkiej scenki, a więc daje 100% skuteczność. Z czasem można nawet robić to gołymi pięściami. Ciała można niby chować, ale poza kilkoma sytuacjami jest to mało użyteczne. I tu dochodzimy do największego odkrycia - sekcje skradankowe są dość długie, bo się czaimy, jednak nie jest to przeważnie konieczne. Po pierwsze, strażników można całkiem nieźle wymanewrować, tak na granicy zauważalności. Po drugie - czasem lepiej po prostu dać się zauważyć i oklepać wszystkich. Zaskoczyło mnie to, gdy podczas skradania się wpadłem, ale postanowiłem walczyć do końca. Zleciało się wielu żołnierzy, ale wszystkich powaliłem i nawet zostało mi jeszcze trochę życia. Od tego momentu, gdy miałem już dość udawania, po prostu waliłem wszystkich w łeb.

W grze jest możliwość przebrania się, co w pewnych sekcjach pozwala na swobodne przemieszczanie się. Fajny patent, bardzo w klimacie filmów. Jednocześnie, zdobycie stroju żołnierza bardzo ułatwia grę, bo w zasadzie, poza kilkoma wyjątkami, czyni z przeciwników przyjaznych NPC'ów. W ostatniej sekcji z otwartym światem, strój zdobyć można bardzo szybko i tym samym rozgrywka sprowadza się już tylko do przemieszczania pomiędzy punktami. A właśnie - otwarte sekcje są na początku spoko, mają klimat danej lokacji, sprawiają, że gracz jest bardziej zajęty i wydłużają grę. Są pretekstem do zadań dodatkowych. I choć część z tego była fajna, to ostatecznie są to po prostu zapychacze czasu. Ostatecznie wolałbym, aby gra była bardziej liniowa i dzięki temu, widowiskowa oraz klimatyczna. Ja nie mam problemu z tym, aby w tego typu grze lecieć z punktu A do B i spędzić np. 15h, za to na wysokim poziomie. Zamiast tego grałem chyba ok 40h i byłem czasem znużony. To nie jest jakiś duży minus, dla niektórych będzie pewnie wręcz plus, bo wyciska z gry więcej. Teoretycznie przecież można pominąć wszystkie rzeczy poboczne, ale mam wrażenie, iż wielu graczy, nawet jakby chciało tak zrobić, to i tak będą robić zadania dodatkowe ;).

Żeby nie kończyć z tak negatywnym wydźwiękiem - wszelkie zagadki/puzzle są fajne. Przeważnie proste i oczywiste, ale w taki sposób, że ich rozwiązywanie sprawia przyjemność. Co jednak najważniejsze i jednak zaskakujące - deweloper szanuje graczy i nie wciska podpowiedzi na siłę. Były sytuacje, gdy spodziewałem się, iż twórcy (np. poprzez postać towarzyszącą) nie pozwolą na przemyślenie danej sekcji, tylko zaraz wyskoczą z podpowiedzią. Ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu, ta nie przyszła. Później odkryłem, że gra ma system podpowiedzi, ale w formie robienia zdjęć aparatem - jeśli gracz nie wie co zrobić, może sfotografować zagadkę, a Indie zacznie ja opisywać i da podpowiedź. Fajny patent, do tego aparat w ogóle stał się pretekstem do lekcji historii wygłaszanych przez Indiego.

Tak jak napisałem na początku, to dobra gra dla fanów Indiany Jonesa, pozwala wczuć się w rolę bohatera znanego z filmów i jednocześnie zapomnieć o dwóch ostatnich (a zwłaszcza ostatniej) odsłonach serii. Todd Howard miał bardzo dobry pomysł, Machine Games wykonało świetną pracę. Czy chcę więcej? Hymm... jeśli powstaną następne części, przyjmę je z miłą chęcią i mniejszymi obawami. Choć gdybym miał dostać to samo, tylko np. trochę lepiej, to oby to był tylko jeden sequel. Natomiast osobiście nie mam problemu z tym, aby to zostało takim pojedynczym strzałem. Niech Machine Games wróci do zakończenia swojej pracy przy Wolfensteinie, a potem zabierze się za coś nowego. Umiejętności mają, Indiana pokazał, że rozwijają się bardzo fajnie (cut-sceny wskoczyły na wyższą półkę), choć wciąż sporo tu niedociągnięć. Ciekawe, co mogą zrobić dalej.