Wydaje mi się vivi, że troche przeginasz. U ciebie wychodzi na to, ze szkoła to święta krowa, złego słowa o niej powiedzieć nie można - ale jak ktoś zawalił sprawę, to tylko i wyłącznie organizoatorzy. Nikt inny nie może być winny, na nikogo nie można zwalić odpowiedzilaności, jak tylko na nich.
Bo szkoła moze być tylko i wyłącznei w porządku.
Sądze, że podobnej sytuacji raczej nie można było przewidzieć. Sam powiedz. Chodzisz do szkoły, twoi starzy za to płacą, z gronem pedagogicznym się widujesz codziennie, dyrekcja się zgadza na imprezę - a to znaczy, że ma do ciebie zaufanie - i cały czs możesz powiedzieć, że nie masz do własnej uczelni żadnego zaufania? Zawsze patrzysz na ręcę?
Teraz, jak już jest po ptakach, to oczywiście można wylewać żale, pokazywać jakim to się jest mądrym i przewidującym i rzucać oskarżenia na prawo i lewo. Ale czy koncentrując się na tym, można się dowiedzieć dlaczego sytuacja się tak rozwinęła - czy też jest to zupełnie nie istotne, bo ważniejsze jest pokazanie własnej, jakże urażonej dumy?