Byście widzieli jaki mega czaderski jest Po-Eun albo Kwag-Gae na 1Dan. Ten pierwszy to jak się nie mylę układ w jednej lini. Całość !! (Podobnie jak Ge-Baek, Eui-Am czy ostatni Tong-Ji, którego w życiu nie widziałem i chyba nawet mój trener nie wie jak go robić
). A wygląda niesamowicie. Mam jakieś kasety w chacie z jakichś turniejów. Wpadajcie oglądać. Co oni tam robią to poezja !! Panowie, dopiero Won-Hyo sprawi, że zaczną Wam się naprawdę podobać układy. A ja ich nie lubię za te poranne treningi na korcie tenisowym na obozie w Sosnówce koło Karpacza
Mazzi, teraz będę musiał to sobie przypomnieć, bo za Chiny sam nie pamiętam. Rok przerwy miałem przez pracę cholerną
Ale może wrócę po wakacjach. Wiecie, goście co po mnie zaczynali już z Da(ł)nami biegają i to nie jest wał
Jeśli chodzi o kompy to wiem, że istnieje wielka encyklopedia TKD na czterech krążkach. Możliwe, że ktoś ze znajomych ma, ale raczej ciężko byłoby mi to zdobyć. Próbować?
Mówiłem Wam, że brat mojej eks zdał ostatnimi czasy na V Dan? No to Wam mówię
Chyba pięć takich osób jest w Polsce. A gość jeszcze 30 latek nie ma
Kun ja mam koło 185 cm i ważę 72 kilo. Ale z cięższymi też się walczyło (moje biedne zęby
). W TKD zawsze lubiłem widowiskowe i qrewsko trudne do wykonania techniki. Popularna "trzystasześćdziesiątka" jest banalna do wykonania. To jest tak:
Stoisz sobie, powiedzmy prawą nogą z przodu (prawa pozycja walki
). Obracasz się przez plecy ciągnąc skuloną lewą nogę. Po jakichś 270 stopniach odbijasz się od tej nogi co stoisz na niej (nią będziesz kopać) robiąc taki przeskok na nogę lewą (czyli tą podkuloną) i ciągniesz prawą pacjentowi na łeb (raczej plaskacza, ale powinno być Dollyo Chagi - chagi to kopnięcie). Widziałem na kasecie jak koleś na mistrzostwach świata pociągnął tak przeciwnikowi, który z radością pocałował się z matą
Gorszą wersją tego (i widziałem jak to robią Koreańce albo właśnie ten koleś z 5 Danem) stanowi technika z nieznaną mi nazwą. Robisz dokładnie tak samo jak wyżej z tym, że prawą nie kopiesz, a na lewą nie lądujesz, a jeszcze się obracasz w powietrzu (taka śruba) i dopiero lewą nogą walisz typkowi piętą tzw. Bandae Dollyo Gorochagi. Inaczej mówiąc - 360 stopni obrót w powietrzu i dopiero lewą nogą (czyli ta co była z tyłu) jedziesz obrotówkę piętą w czoło.
Ale to są widowiskowe rzeczy, a w walce się nie da tak zrobić (szczególnie tego drugiego świństwa).
Ja zawsze lubiłem Twimyo Bandae Dollyo Gorochagi czyli z wyskoku obrotówkę z pięty (my na to "pandaj" mówiliśmy). Ez, ale jakie mocarne
Nienawidzę "walki na trzy kroki" (Sambo Matsogi)
Obejrzałem filmika z Dan-Gun i już pamiętam. Zaczyna się mięsko
Ćwiczcie