Ja już nie mogę się doczekać meczu Liverpoolu z Sunderlandem. The Reds nie pokazali nic w meczu ze Standardem Liege, dlatego liczę na to, że spuszczą ostry wpie**ol w swoim pierwszym meczu w tym sezonie Premiership.
Opublikowane: Sierpień 16, 2008, 16:11:47
No, The Reds na pewno zagrali lepiej niż ze Standardem Liege, ale ciągle- szczególnie w pierwszej połowie- nie pokazali niczego szczególnego. Przyznam szczerze, że trochę jestem zawiedzionym Keane'm, choć widać, że ma apetyt na bramkę (co było widać, kiedy w około 70 min., chcąc strzelić samemu, zasłonił Torresowi bramkę).
Za to Fernando, oczywiście- klasa. Uratował zespół przed remisem, którego się bałem, bo rzadko się zdarza, żeby Sunderland ograł jakiś zespół z czołówki. Na plus zaliczyłbym jeszcze występ Yossiego Benayouna- widać, że walczył. Walczył też Kuyt, choć zupełnie bezproduktywnie, a zapowiadał po meczu ze Standardem, że zagra dziś zdecydowanie lepiej. Gerrard jeszcze nie jest w szczytowej formie, ale jestem pewny, że w kolejnych meczach pokaże więcej niż kilka niecelnych strzałów. Obrona nie popełniała na szczęście większych błędów i znów na pochwałę zasłużył Reina, choć trzeba przyznać, że nie miał bardzo dużo pracy- kilka wyjść z bramki, 2 strzały (jeden był świetną okazją Dioufa). Wypadałoby jeszcze wspomnieć jeszcze o w miarę dokładnych długich podaniach następcy Jerseya Dudka.
Ogólnie jestem zadowolony, ale nie tyle z formy, co ze skromnego zwycięstwa.