Dzisiaj odebrałem od kuriera swojego Maestro. Jestem pozytywnie zaskoczony usługą - prosiłem o szybką wysyłkę, żebym mógł wypróbować rower w weekend majowy, nie sądziłem jednak, że w 18 godzin od zamówienia będę miał już Kandsa na chacie. Ogólnie polecam sprzedającego fhu_rowery_pl na allegro. Świetny kontakt przez telefon (bez kitu, typ jest bardzo entuzjastyczny, przy tym poradzi, pogada), można trochę wynegocjować poza serwisem aukcyjnym (co zresztą zrobiłem), sprzęt przyjechał nieobity, wstępnie wyregulowany, w miarę dobrze zabezpieczony. Chyba Ogur kupował u tego samego sprzedającego (nie jestem pewien), może potwierdzi.
Zaskoczeń jest więcej. Największe to sam rower, nie spodziewałem się otrzymania takiego sprzętu za trochę ponad tysiąc złotych, wygląda na droższy. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać, złożyłem skubańca łącznie z drobnymi gadżetami (tu dodam, że nie warto dodatkowo brać oświetlenia - spory badziew, szczególnie tylna lampka) i pośmigałem paręnaście kilometrów. Co pierwsze rzuca się w oczy, to rozmiar: wydaje się bardzo duży, combo koła 28" + rama 21" robi początkowe wrażenie swoimi gabarytami, pomimo dość cienkiej ramy i wąskiego profilu opon. Kobitę musiałem podsadzić, żeby w ogóle mogła na niego wsiąść
W jeździe lekko się porusza, nie męczę się, jak na mtb (oczywiście mowa o drodze asfaltowej i lekkim, leśnym trakcie), choć muszę się przyzwyczaić do innego profilu roweru i jeździć bardziej rozważnie (niestety na wysokich krawężnikach już sobie tak nie pofolguję, jak na mtb, nawet mam lekką schizę, że bardzo łatwo będzie scentrować koła). Czuję się po prostu mniej pewnie, niż na góralu, mam obawy przed całkowitym puszczeniem hamulców i konkretnym rozpędzeniem się z górki. Kwestia przyzwyczajenia i wyrobienia kilometrów. Niestety po nawet tak krótkiej trasie poczułem pod stopami lekkie trzeszczenie. Podejrzewam, że trzeba jeszcze mocniej dokręcić korby, choć ogólnie trochę się obawiam, bo ten element to ponoć pięta achillesowa Maestro (na czymś musieli oszczędzić, skoro wrzucili tak frywolnie osprzęt alivio). Mam też uwagi do amora, bo przy całkowitej blokadzie jest w stanie wykonać jeszcze lekki skok, nie jest w pełni sztywny. Gripy ewidentnie do wyjebania, podnóżek tak samo - choć nie z powodu obciachu, bo nie rozumiem tego argumentu, bardziej dlatego, że po prostu nie spełnia należycie swojej funkcji.
Jak na pierwsze wrażenia, jestem bardzo zadowolony z zakupu lekko utwierdzając się w przekonaniu, że w tej cenie dokonałem słusznego wyboru.