Nazywanie tego skandalem jest po prostu śmieszne (nie czepiam się Ciebie, tylko mediów). Przypommnijmy sobie śmierć kilku innych osobistości związanych z kulturą, tą popularną i nie tylko. Michael Jackson - pełne kina, piosenki cały czas w radio, zapewne kilkanaście razy zwiększona sprzedaż płyt, dystrybucja "This is it". Czy ktoś podniósł głos sprzeciwu? Jan Paweł II, obrazki, biografie, płyty. Nie wiem jak wypadała sprzedaż tego typu materiałów przed śmiercią papieża, ale wnoszę że schodziło tych bibelotów znacznie mniej. Czy ktoś podniósł głos sprzeciwu? Czy zarabianie na śmierci papieża można uznać za dużo bardziej niegodziwe niż wymieniona w newsie sytuacja? Oczywiście, biorąc pod uwagę społeczną pozycję JPII shitstorm powinien być ogromny. Nie był.
Jedyne co zrobił Microsoft to przyspieszył ten proces, ale zarabianie na denatach to powszechna, wieloletnia praktyka (vide pisarze, malarze choć to nieco inna para kaloszy) i pisanie, że to skandal jest ogromnym nadużyciem. I tak wyjdzie 10 B-side'ów, bootlegi i live'y, więc Amy zarobi dużo więcej niż przed swoją śmiercią. Za doskonałe podsumowanie tego tematu niech posłuży ostatnie zdanie zacytowanego newsa:
Po śmierci Amy Winehouse w sobotę, 23 lipca, sprzedaż albumu "Back To Black" wzrosła w ostatnich dniach 37-krotnie w samej Wielkiej Brytanii.
Za podsumowanie podsumowania niech posłuży cytat z Integrity: humanity is the devil.