Dzisiaj poczułem potrzebę podejścia do LO po raz 4. Zawsze wymiękałem w okolicy pierwszego bossa, takie to nudne było. Ale dzisiaj tak jakoś mnie wzięło to wziąłem sprawy w swoje ręce.
-odpalamy X360, instalka pierwszej płyty na pro dysku 20GB
i gramy
-pobiegałem trochę...cholera, znowu zasypiam...poszedłem spać na 2 godziny
-dolazłem do bossa...po czym mnie zabił
-drugie podejście, boss dead i... i...
GRAM DALEJ!
Jestem przy Grand Staff, jutro biję robaka. Największa wada gry na razie - za mało walk. Potrzebuję całą masę punktów na Anti-paralysis i inne a wrogów jak na lekarstwo
A już wszystkie te garnki święcące rozwaliłem (za późno się zorientowałem do czego mogę je użyć)