Wiesz setezer, to, co się teraz dzieje, jest masakryczne. Picie zawsze i wszędzie. Nie ma jakiejś dolnej granicy wieku. W gimnazjum na lekcji - czemu nie? O_o
Ja w swoim życiu napiłem się do upadłego że tak powiem tylko raz: koniec gimnazjum, "impreza" klasowa, chciałem po części sprawdzić się... Cieszył mnie fakt, że mimo kroku chwiejnego, jak nie wiem co, udawało mi się w miarę dobrze rejestrować otaczającą mnie sytuację. I nie to, że stałem się agresywny czy coś. Starałem się rozmawiać normalnie. I myślę, że udawało mi się to. Zresztą do dzisiaj pamiętam kilka urywków z tej sytuacji. Trochę też wypiłem na weselu mojej siostry rodzonej. Ale twardo się trzymałem, biorąc pod uwagę ilość wypitej wódki (oj było tych kieliszków, wiecie, z lewej strony krzyczą zdrówko, z prawej strony zawalista lasencja krzyczy zdrówko, no to weź tu nie wypij
). Tak to praktycznie w ogóle nie piję. Alkohol mi po prostu nie smakuje. Właściwie to żaden. Jak pomyślę sobie o smaku wódki, to aż mi się niedobrze robi...
Wkurza mnie, że wiele dziewczyn pije
Jak to już z Szafą mówiliśmy, przez tę "pijacką otoczkę" znika "kobieca otoczka" kobiety. I to jest bardzo złe zjawisko...