Obejrzałem prezentację (tak, dopiero teraz
) i... nie powiem, że nie zrobiła na mnie wrażenia, bo zrobiła, ale mniejsze, niż się spodziewałem (szczególnie po ochach i achach w tym temacie ;p).
Jedno, co mnie tutaj strasznie denerwowało, to wrażenie, jakbym oglądał którąś ze starych, filmowych przygodówek (Gabriel Knight 2, Phantasmagoria i te sprawy), czyli wyraźnie odcinające się momenty interakcji bohaterki z pewnymi rzeczami a momenty, kiedy mamy nad bohaterką właściwą kontrolę (poruszanie się); wyglądało to tak, jakby bohaterka (ona ma jakieś imię?) stała przy czymś i po wciśnięciu odpowiedniego przycisku bądź wykonaniu ruchu włączał się filmik (zazwyczaj powiązany ze zmianą kamery), a po wykonaniu czynności kamera znowu się zmienia i bohaterka wraca do swej podstawowej pozy. W kilku miejscach zabrakło nawet płynności przejścia (bohaterka coś robi, ciach, zmiana kamery, bohaterka stoi). Widać to np. w scenie, gdzie bohaterka wchodzi do (chyba) garażu - gdy dobiega do drzwi to jest przy samych drzwiach (jeżeli dobrze widziałem, to wręcz wtopiła się twarzą w te drzwi), w następnej chwili, gdy rozpoczyna się animacja otwierania drzwi, stoi w odległości na wyciągnięcie ręki od nich - ot tak, teleportacja przy zmianie ujęcia.
Oczywiście, pomijając ten fakt sama animacja jest świetna; chód jest zrobiony bardzo naturalnie, z randomowym obracaniem głowy i rozglądaniem się włącznie. Jednak uważam, że trochę niesprawiedliwe (w stosunku do innych gier) jest porównywanie animacji z Heavy Rain do animacji w innych grach, bo tu wszystko jest z góry nagrane, niczym w cut-scenkach (każda interakcja z przedmiotem to mini-cutscenka, tak jak w starych, filmowych przygodówkach), podczas gdy w "normalnych" grach animacja musi być dostosowana do tego, co akurat robi postaci i jaki guzik został wciśnięty, muszą być płynne przejścia itp itd.
Jeżeli chodzi o grafikę, to faktycznie robi wrażenie. Szczególnie podobało mi się wnętrze domu, gdzie było sporo cieni (nie takich narysowanych na teksturach, ale faktycznie oddziaływających na przedmioty i postacie), które dodatkowo tworzyły klimat.
Twarze wykonane świetnie; przyczepić się mogę (mogę? dziękuję
) tylko do oczu. Nie wiem, niby wszystko było z nimi w porządku (na zbliżeniu wyglądają zarąbiście), jednak cały czas odnosiłem wrażenie, że jest w nich coś sztucznego, co całkowicie niszczyło naturalność zarówno bohaterki, jak i mordercy.
Mimo wszystko, gra zapowiada się smakowicie. Nie wiem, jak w praniu sprawdza się taki gameplay (szczególnie na dłuższą metę), ale gra na pewno będzie jedyna w swoim rodzaju i, jeżeli Cage'a znowu nie poniesie wyobraźnia (w złym tego słowa znaczeniu), fabuła również zapewne będzie ciekawa.
I dzięki Bogu, że QD zastąpili te koszmarne kolorowe kółka z Fahrenheit'a zwykłym QTE.