Ale jeśli wierzyć temu, co powiedział Ross Brawn, to reszta zespołów sama jest sobie winna, bo kiedy on ich poinformował o luce w przepisach, to oni go olali. W każdym razie, jego zespół będzie, moim zdaniem, nieosiągalny dla większości teamów. Może teraz do walki włączy się McLaren (szczerze mówiąc, nie wierzę w to, że Ferrari dozna nagłego olśnienia i znowu zacznie szaleć na torze, jak miało to miejsce w latach poprzednich). Niestety, ten sezon jest cholernie dziwny i jeszcze wiele spektakularnych rzeczy się na pewno wydarzy. Ponadto, rok 2009 jest dla F1 rokiem experymentalnym - mnóstwo dziwnych zmian w przepisach, które przebudowały i nadały zupełnie inną postać całej rywalizacji. Niektórym to się podoba, innym nie. Ja, prawdę mówiąc, jestem neutralny, choć czasem irytuje mnie to, że jeden z moich ulubionych zespołów, czyli Ferrari, daje dupy niemal na każdym kroku. Ale, z drugiej strony, ich niepowodzenia rekompensuje mi świetna jazda Buttona i Barrichello, których również cenię jako kierowców.
Ktoś powiedział, że podwójne dyfuzory nie dawały żadnej przewagi na mokrej nawierzchni. Muszę się z tym nie zgodzić - to rozwiązanie daje lepszy docisk aerodynamiczny w każdych warunkach, dzisiaj po prostu lepiej przygotowane samochody do deszczowej pogody miał Red Bull. O ile dobrze pamiętam, to cały weekend intensywnie pracowali, by dopieścić swój bolid do granic możliwości. I to im się udało. A to, że Brawnowskie i Toyotowskie dyfuzory dawały lepszą przyczepność jest chociażby fakt, że żaden z kierowców owych teamów nie wypadł z toru. Reszta się ślizgała.