Ktoś tam sie pytal o "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", jako, że byłem na premierze to wkleje swoja opinie z innego forum, moga wystapic male spoilery:
Jeżeli poprzednie filmy Koterskiego oglądałeś "dla beki" i widziałeś w nich tylko komedie - nie idź na ten film. Czemu? Bo popsujesz seans innym (szczególnie jeśli jesteś człowiekem z typu "na każde "ku.rwa" brechtam [akurat trafiłem na paru takich....]) a i sam sie tylko zawiedziesz. A zawiedziesz sie dlatego, ze "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" jest rasowym dramatem, wątków czy sytuacji komediowych jest naprawde niewiele (wręcz można policzyć na palcach jednej ręki). O ile w poprzednich filmach widzieliśmy Adasia Miauczyńskiego jako człowieka nieszczęśliwego życiem w którym nic nie osiągnął, a nawet jeżeli to szybko to zaprzepaścił. Tak już w najnowszym Adam jest pijakiem, człowiekiem który zmarnował większość życia sobie oraz swojej rodzinie. Ożenił się bez miłości. Kochał syna, którego tak naprawde na początku nie chciał. Pił, dzień w dzień. Codziennie kładł się i budził się z jednym celem - aby pić, mimo, że mówił "że to już ostanie". Ze swojego życia rodzinnego pamięta tylko te dobre chwile, szczęśliwe, które stara się przypominać synowi (w tej roli Michał Koterski), podczas gdy ten, jak to dziecko, pamięta tylko te najgorsze. Całość jest naprawde zgrabnie połączona z Bilbijnym Chrystusem, jego drogą krzyżową. Zaznaczone upadki, korona cierniowa, przebijanie najbliższych włócznią, aż po wspólne niesienie krzyża. I tu nie ma żadnej ironii czy naśmiewania się z kościoła czy Radia Maryja. Koterski porównuje (i według mnie słusznie) współczesnego człowieka do Jezusa, który mimo upadków dążył dalej i potrafił wstać, dzieki miłości do syna, i miłości syna do niego. A co do filmu jako takiego? Aktorstwo jest na wspaniałym poziomie (chociaż Chyra jednak słabo pasuje do postaci Miauczyńskiego), bardzo dobra muzyka, świetna reżyseria. Film zupełnie inny niż chociażby "Dzień Świra", i chociaż w pierwszym momencie byłem trochę zawiedziony zrezygnowaniem z komediowego wydźwięku Adasia (zapewne z racji dotykania, bądź co bądź, poważniejszego problemu), tak szybko można się przestawić. Ja sie nie zawiodłem i uważam, że Koterski znowu odwalił kawał dobrej roboty. Jak budżet pozwoli to prawdopodobnie drugi raz, pójde, obejrze.
Polecam