Cóż mogę powiedzieć... Devil may Cry 1 jak każda gra po 10 przejściu ma prawo się znudzić. Ja również kocham tą grę, bo ta gra pokazała mi jak można chodzić z nerwów po ścianach. Co odróżnia DMC 1 od DMC3? Klimat! W DMC 1 można się bać, często klimat potęguje muzyka oraz naprawdę ciemne lokacje w DMC3 klimat jest raczej lajtowy, ot tak chodzisz sobie i tniesz setki przeciwników. Owszem w DMC 1 miecz może wydawać się krótki w porównaniu do DMC 3 i to sprawia, że gra jest piekielnie trudna i ja to kocham! DMC 3 był dla mnie odrobinę za łatwy. W DMC 1 nawet na normalu gra się bardzo ciężko, zwykły przeciwnik może zabić na miejscu, na Hardzie ta gra to hardcore na Dante Must Die - MASAKRA! Boss Phantom pokazuje jak słabe są twoje zdolności manulane. Jest to najgorszy boss z jakim kiedykolwiek przyszło mi walczyć, ten glut to masakra. Ok mówisz większa różnorodność...tych bossów i tak jest sporo a każdy z nich jest tak charakterystyczny, że z radością sklepiesz michę po raz 3 np Nelo Angelo lub no nie to cholerstwo - Phantomowi ( już nie tak przyjemnie ). Jeśli chodzi o muzykę to zarówno w Devilu 1 - techno i w Devilu - Heavy Riffy idealnie pasują do walk, ale Devil 1 wygrywa swą horrorową muzą podczas eksploracji. Devil 3 przypasował mi bardziej wesołą rozwałą oraz fabułą gdyż jest o niebo lepsza od DMC 1 natomiast DMC 1 kocham za ten hardkor i za bardziej charakterystycznych bossów i ten KLIMAT. Co do DMC 2 - ta gra dla mnie nie istnieje, pożyczyłem od kumpla i załamałem się, ledwo skończyłem pierwszą płytę, nuda straszna. Walki przechodziłem z zamkniętymi oczami, muzyka zryta na łeb, design przeciwników przemilczę. Ta gra to kicz.
Natomiast DMC 1 i DMC 3 stawiam na równi.