Każda duża zmiana w tej akurat grze, stanowi spore ryzyko dla jej ogólnego zarysu. Nie oszukujmy się, mechanika Wipeouta jest prosta. Dopieszczanie pomniejszych elementów, kosmetyczne zmiany - do przyjęcia. "Klasyczny" Wipeout to m.in. występowanie zatok do podładowania osłony, które nieco wybijały z rytmu, ale także pozwoliły na strategiczne rozgrywanie wyścigu, były źródłem dodatkowych emocji w stylu: "Czy zdążę wyprzedzić lidera, jeśli teraz zjadę lub ryzykować eliminację i wyostrzyć zmysły przed ostatnim okrążeniem". W klasie Phantom dodatkowo: "Czy dam radę wlecieć do tej przeklętej zatoki, nie rozbijając się wcześniej o jej bandę". Archaizm w sumie, absorbowanie broni przyniosło nieco rozluźnienia w temacie.
Niektóre nowości się nie udały, jak np. otwarte tereny w Fusion (w którym swoją drogą jest sporo bugów, a i model lotu nie należy do idealnych).
Statki najbardziej zróżnicowane były chyba w wip3out. W W:HD jak dosiadłem Icarasa, szykowałem się na grubą przeprawę, lecz okazało się, że to całkiem przyjemny do latania stateczek, co jest jakimś żartem w odniesieniu to topornej, wymagającej sporych umiejętności, a zarazem niesamowicie szybkiej maszyny z przytoczonej wcześniej części. Wipeout na PS3 zasługuje na nowe trasy, bo to piękny, niosący masę frajdy ale jednak odgrzewany kotlet. Brakuje mi między innymi deszczu, który na trasie o rdzawej kolorystyce niósłby adekwatne, skąpane w nieco cyberpunkowym klimacie odczucia. Dodatek Fury, tu nie podobał mi się tryb z wysadzaniem bomb na trasie, jak dla mnie jest wyprany z klimatu tej serii.