Wiadomość scalona: [time]Lipiec 15, 2011, 17:46:21 pm[/time]Vampire: the Masquerade - Bloodlines
Gra od Troiki, która do perfekcji opanowała technikę umieszczania setek bugów w grach. Czysta wersja ściągnięta ze steam nie chciała się nawet odpalić, więc konieczne jest ściągnięcie fanowskiego patcha o numerku 7.5 (!). Na pierwszy rzut oka wszystko działa bardzo dobrze i fani wykryli chyba większość błędów, sporadycznie gra się rozsypie, ale nie jest to nagminne, więc można spokojnie grać. W katalogu z patchem jest też widescreen mod i gra spokojnie hula na wszystkich monitorach.
Co do samej gry, to na pierwszy rzut oka widać, że twórcy zagrywali się w Deus Ex'a. Każdą misję możemy przejść skradając się za plecami wrogów, czy też torować sobie drogę bronią palną lub białą. Można też poszukać alternatywnych dróg wejścia do lokacji z questem czy też będąc już w środku poszukać jakichś szybów wentylacyjnych ułatwiających załatwienie sprawy po cichu. Jak w rasowym cRPG przystało wysoka umiejętność perswazji znacznie pomaga nam w osiągnięciu celu i nierzadko unikniemy walki po prostu przekonując wroga do naszych racji. Ogólnie jeśli chodzi o styl grania to mamy pełny wybór, coś jak w Falloutach czy właśnie Deus Ex.
Podczas misji nie zabraknie również włamywania się do komputerów, które pomoże nam w osiągnięciu celu lub wkręcić się jeszcze bardziej w fabułę czytając e-maile. Standardowo, otwieranie zamków wytrychem również się znalazło.
Duże znaczenie ma też wybór klanu do jakiego będzie należał nasz wampir. Takim nosferatu, który wygląda jakby się zderzył z ciężarówką raczej nie pohasamy sobie radośnie po mieście, tylko będziemy musieli ukrywać się w kanałach i pozostawiać w cieniu. Ja akurat wybrałem właśnie klan stawiający na osobistą prezencję oraz "dobre gadane". Dzięki temu w każdym klubie w mieście mam swoje darmowe "banki krwi" w postaci ponętnych nastolatek.
Pozostając w temacie krwi, to podobnie jak w diablo mamy pasek z życiem i "maną", czyli krwią. Krew wykorzystujemy do specjalnych umiejętności, które chwilowo podnoszą nasze statystyki czy też sprawiają, że jesteśmy przez chwilę niewidzialni itp. Zapas krwi musimy stale uzupełniać czy to dzięki wspomnianym wcześniej dziewczynom (dają dużo krwi), czy złapanym w ciemnej uliczce przechodniom. Można też posiłkować się szczurami, ale to mało opłacalne i niegodne prawdziwego krwiopijcy.
Ogólnie gra sprawia bardzo dobre wrażenie. Ma swój klimat mrocznego Los Angeles, świetną muzykę i wyraziste postaci, z którymi się bardzo fajnie rozmawia. O dziwo mimiką przebijają dokonania naszego rodzimego developera.
Na koniec Easter Eggi, które chyba są w każdej grze, przy której palce maczali ludzie od Fallouta. Wystarczy wspomnieć hakera o tajemniczo brzmiącemu nazwisku Mitnick czy też grabarz Romero, któremu pomagamy odeprzeć atak zombie z cmentarza.