Brothers: A Tale of Two SonsBardzo nieprzyjemna pogoda za oknem, szukałem więc szybkiego tytułu na jedno popołudnie. Jako, że na twardzielu gnuśniała dawno już zainstalowana produkcja Starbreeze Studios, postanowiłem dać jej szansę. Jakże trafnie wybrałem deszczowy dzień na przejście tej produkcji, potęgując tym samym atmosferę podczas tej krótkiej, acz treściwej w przeżycia wyprawy. Do tego stopnia, że sporadycznie byłem zniesmaczony ilością tanich chwytów twórców i grania na emocjach.
Brothers to piękna gra. Krótka, ale o bardzo urokliwej oprawie, świetnym designie, pod osłoną bajeczki kryją się nierzadko bardzo dorosłe treści. Twórcy zbudowali ciekawy kontrast - w jednej chwili oglądamy słodki i urokliwy obrazek, by za chwilę pod pretekstem prostej sekcji platformowej doświadczyć mocnej sceny.
Rozdział z poległymi gigantami.
Graficznie poza bardzo widocznym doczytywaniem tekstur na początku rozdziałów (podejrzewam swojego hdd w ps3), niskiej rozdzielczości, miejscami aliasingu i prostych obiektów, nie ma się do czego przyczepić. Gra ma swój styl i naprawdę potrafi zachwycić, szczególnie w 5 rozdziale - prawie opadła mi kopara. Kwestia audio - zero zarzutów. Dobre tło muzyczne, głosy postaci i sfx na bardzo przyzwoitym poziomie. Muzyka przygrywa w ważnych momentach i nadaje odpowiedni ton, aby w kolejnych sekcjach ustąpić miejsca samym dźwiękom otoczenia i mechanizmów, co także buduje atmosferę.
Fabularnie zero zachwytu - jest schematycznie, ale nie to się liczy. Gra za główny cel obrała sobie granie na emocjach i opowiadanie o relacji dwóch głównych bohaterów - na te same sytuacje różnie reagują, co buduje w oczach gracza ich odmienne charaktery. Czasami jednak ma się wrażenie, że wszystko to idzie za szybko, bo Brothers jest bardzo krótkie i zapewne trudno było Starbreeze rozwodnić się w ciągu tych 4 h, jakie trzeba przeznaczyć na przejście tej opowieści.
Najmocniejszy moment w trakcie gry właściwej związany jest z "ratowaniem" pewnego mężczyzny. Miałem lekkie wtf wypisane na twarzy.
Pod względem pomysłu i gameplay'u byłem zdziwiony, jak wiele elementów gra czerpie z i przypomina ICO. Bohaterowie mówiący do siebie niezrozumiałym językiem, wspierający się nawzajem, niespieszne tempo akcji, mechanizmy w tle, tło, scenerie i niektóre sekcje platformowe mocno przypominające grę Uedy. Oczywiście Brothers daleko do skomplikowania i struktury tytułu Team Ico, gra jest bardzo liniowa, ale budzi ewidentne skojarzenia.
Szczególnie sekcja zamku.
Gameplay niezwykle prosty, bo oparty tak naprawdę na dwóch przyciskach i sterowaniu gałkami. Tutaj też przychodzi największa bolączka tej produkcji - brak możliwości przekonfigurowania przycisków. Sterowanie za pomocą triggerów jest chybione, wolałbym o wiele bardziej umiejscowienie odpowiednich akcji pod L1 i R1. Gra testuje też koordynację gracza w sterowaniu dwoma postaciami jednocześnie - niejednokrotnie łapałem się na tym, że łazili, gdzie chcieli, bo nie mogłem ogarnąć. Gra jest łatwa, bardzo. Nie stanowi żadnego wyzwania, jedyne momenty, gdzie można spaść/zginąć, to elementy platformowe, gdzie trzeba używać tych nieszczęsnych spustów. Sterowanie ma jednak dodatkową funkcję, co w ogóle niespotykane i wywiera bardzo istotny wpływ na budowanie relacji i późniejsze rozwiązanie gry. Wielki plus dla twórców.
Brothers: A Tale of Two Sons wydaje się dziecięco naiwne, ma słodką oprawę ciosaną pod bajeczkę w stylu Fable, ale niektóre zagrywki twórców w budzeniu emocji, jakie stawiane są przed graczem i dwa ostatnie rozdziały powodują, że komentarz może być tylko jeden:
Warto sprawdzić i szczerze polecam, jeśli ktoś jeszcze nie ograł. Uważam także, że najlepiej ograć ten tytuł w jednym posiedzeniu, bo rozbijanie Brothers chociażby na dwa wieczory zaszkodzi wrażeniom niesionym z ogrywania gry Starbreeze Studios.