Konsol nie ma za wiele (chociaż dla przeciętnego zjadacza chleba z jedną konsolą trzy to liczba astronomiczna). Pozbawienie się możliwości pisania gier na jedną z konsol to strata sporej części zysku.
Yyyy...
Proszę o wyjaśnienie, bo nic z tego nie rozumiem.
"Need for speed underground 2" pokazuje się na wszystkie kosnole stacjonalne dlatego, ponieważ twóry gry chcą trafić do jak najszerzego kręgu odiorców. W jaki sposób zamiast wychodząc do przeszło 100 milionów (74 miliony PS2, około 13 XBoxów i 14 NGC) użytkowników konsol, skierować grę do jakiś 14 milionów i uzyskać większą sprzedaż i zyski? Bo jak dla mnie to się zrobić tego po prostu nie da.
Niestety Castor, ale podobne rozumowanie się dla mnie kupy nie trzyma.
Coś mi się wydaje, że od teraz każda firma robiąca interesy z Capcom'em w sprawie napisania exclusive'u, będzie chciała mieć to na piśmie.
Hę ? Możesz mi powiedzieć jak ty sobie wyobrażasz robienie interesów? Tak, że sięgasz po słuchawkę i mówisz "na 14 za rok chcę mieć Residenta i dołóżcie jeszcze demko Devil May Cry"? W sprawach w któych jest mowa o dużyuch pieniadzach - a wydawanie gier to kosztowna sprawa - muszą się zebrać programiści, projektańci, ekonomicy, prawnicy i dokłądnie ustalić co, kiedy i w jakim kształcie będzie zrobione. Na łapu-capu to się takich spraw nie załatwia.
Po za tym z góry zakładasz, że Capcom złamał umowę z Nintendo, a tak byc może, ale wcale nie musi. Sytuacja może wyglądać tak, że w umowie było napisane, że nalezało zrobić określoną ilość gier i ten warunek został spełniony. Po za tym każda umowa kiedyś wygasa. I jeżeli Capcom zdecydował się wypuścić grę już po tym jak z Nintendo nie będzie związany, to nie można mu nic zarzucić. On ze swojej strony jest w porządku. Tak to przynajmniej widzę.
Rozumowanie proste: Capcom nie ma patentu na genialne gry, są także inne teamy (Bungie, Square, Lionhead, Team Ninja, AC2, itd.), ale takie działania są bardzo szkodliwe dla firm produkujących konsolę (tutaj dla Ninny).
A dlaczego Capcom miałby sie w ogóle interesować tym, jak ta decyzja zostanie odebrana przez Nintendo ? To Nintendo będzie wydawać pieniądze na produkcję? To jest ich problem? NIE. To Capcom będzie musiał opłacić pracowników, kupic zestawy developerskie. I jako przesiębiorstwo nastawione na zysk będzie podejmować te decyzje które będą dla niego najabrdziej opłacalne.
Chociaż bardzo byś sobie tego życzył to lepiej sobie przy intereach senstymenty odpuścić. Z dobrego słowa się człowiek nie wyżywi.
Masz rację pisząc, że Capcom nie ma "patentów na genialne gry". Posiada jednak licencję na kilka bardzo wartościowych tytułów, które właściwie tylko dzięki temu, że w ogóle istnieją, są pewniakami. Ma prawa do Residenta, Devil May Cry, VJ... To są gry, które się zawsze sprzedadzą.
A już tylko to, że firma może posługiwać się tymi znakami towarowymi jest bardzo cenne.
Myślę, że goście z Sony i Microsoftu wcale nie chcą się tak poczuć, teraz i nigdy. I z tego powodu chyba Capcom napotka na pewne opory w przyszłości...
A ja myslę, że goście z Sony i Microsoftu bardzo dokładnie przeczytają umowę i postawią takie warunki, że do podobnych sytuacji nie dojdzie.
Co w niczym nie zmienia położenia fanów kostki, fakt. Z drugiej strony próbuję zrozumieć Nintendo, i to czym się kieruję. Bo nie sądzę aby tam siedzieli ludzie nieracjonalni. Ktoś ma może co do tego teorię?
Ja swoją teorię już wykładałem, ale jakby co mogę tutaj to zrobić znowu.
Otóż Nintendo ma to do siebie, że w swych działaniach kieruje się okleśloną ideologią. Zarówno sprzęt jak i gry mają oferować swoim użytkownikom jak najwięcej bezstresowej zabawy i radości.
To był punkt pierwszy.
W nawiązaniu do powyższego rozwiązania techniczne w używanych konsolach mają służyć bepośrednio aktywnej zabawie. Mają zapewnić wspaniała rozrwykę. Z tego też względu DS posiada dotykowy ekran i mikrofon - dzięki nim gracz będzie miał wpływ na rozrwykę. I z tych samych powodów GaCek nie dysponuje ani napędem umozliwiającym odtwarzanie muzyki audio, ani też filmów na DVD. W obu bowiem przypadkach mamy do czynienia z rozrywką bierną. Osoba, która się w ten posób bawi, nie ma szans na czynny udział w zabawie, którą sobie wybrała.
Na górze jest punkt drugi.
Sprawa ostatnia - gry. Nintendo przez lata swej działalności wypracowało sobie rozponawalne symbole dobrej zabawy. Są to postacie Mario, Zelda, Metroid - gracze je znają i wiedzą, czego mogą od nich oczekiwać. A Nintendo wie, że dzięki nim zawsze będzie mogło zarobić.
Stworzyło to samowystarczalny zamknięty układ - firma dostarcza sprzęt i gry dla określonej grupy nabywców, zaś fani dają za to pieniądze, dzięki którym przedsiębiosrtwo jest rentowne.
W takiej sytuacji. kiedy obydwie strony są zadowlone z siebie nawzajem, zabieganie o udział osób trzecich - w tym momeńcie producentów innych gier nie jest absolutnie konieczne. Jeśli będą oni chceli, dzięki platformie Nintendo osiognąć jakiś zysk to oczywiście się im to umozliwi. Ale już samo to, że inne firmy chcą wykroić coś dla siebie oznacza, że kierują się odmiennnymi zasadami - racjami ekonomicznymi - które są im obce.
A Nintendo nie zamierza starać się o współpracę z instytucjami, które w działaniu kierują czymś innym, niż ono. Byłoby to przeczne z ich zasadami - dla któych mozna zginąć, ale nie można ich zmienić.
I to był punkt trzeci.
Tak przynajmniej sprawę widzę.