A do tego coja napisalem sie odniesiesz? Czy wygrałem?
Ok.
No niestety ziomeczku, gówno prawda. Cut-scenek nie ma tak dużo, gra jeśli chodzi o gameplay różni się zdecydowanie od Uncharted. Jest sporo eksploracji, szukania i kombinowania jak przejść przez pomieszczenie pełne grzybków/ludzi. Nie ma mowy o wpadnięciu "na uncharted", odstrzeleniu gości i pobiegnięciu dalej, bo po prostu nie ma na to amunicji a i przeciwnicy nie są głupi. Do tego dochodzą elementy "erpegowe", tworzenie przedmiotów, upgrade broni.
Naprawdę, nie grałeś a próbujesz błysnąć.
Nie chodziło mi o run-and-gun jak Uncharted, tylko o cały model gier AAA tej generacji. Nie masz za grosz eksploracji, chociażby dlatego że nie jest to open-world. Dla porównania:
Uncharted: set-piece (cutscene) - trochę wspinaczki (traversal) - walka z wrogami - powtórz
TLoU: set-piece (cutscene) - trochę eksploracji (mały obszar, zebranie co się da, itd.) - walka z ludźmi / skradanie się z Infected - powtórz
Obie gry mają bardzo podobny schemat. Jest to połączenie filmu i gry. Jeśli twórcy chcieliby zrobić coś bardziej growego rozbudowaliby system ulepszeń, tworzenia przedmiotów, oraz dali open-world. Ale tego nie zrobili, ich decyzją było uczynienie z TLoU połączenia historii rodem z filmu z elementami gry. Dishonored i Bioshock nie były tak naprawdę najlepszymi przykładami, ale i tak jest tam więcej gameplay'u niż w TLoU. Zauważ jak Bioshock np.: opowiada historię - przez magnetofony od poszczególnych osób. A TLoU? Cutscene, cutscene, cutscene. Owszem, są jakieś listy i kartki, ale większość z nich nie ma żadnego związku z tym co się dzieje.
Dlatego ludzie, którzy twierdzą, że TLoU to "gra generacji" nie mają pojęcia, co to znaczy słowo "gra", oni chcą interaktywnych filmów jak MGS4.