MGS jest fajny, ale jak w niego grałem to głównie towarzyszyły mi wuteefy, gra była jak logiczna zagadka, która w miarę postępu się rozwiązywała.
Halo natomiast przechodząc za pierwszym razem(każdą część) przeżywałem. Przy wątku z Cortaną mało się nie wzruszyłem, a ta muzyczka w "3" przed walką z dwoma dużymi pajączkami...no...kurwa..ciężko to słowami opisac.