Na chłodno: Hitman Rozgrzeszenie
Od premiery kolejnej gry, traktującej o perypetiach wyspecjalizowanego zabójcy z tatuażem na potylicy minęło sporo czasu. Nowy cykl artykułów zatytułowanych „na chłodno” będzie skupiał się na właśnie takich produkcjach, które kosztują mniej, a reprezentują jakość identyczną jak w dniu premiery. Czy w trakcie nadchodzącej wiosennej posuchy (choć czy tak naprawdę może być o niej mowa, kiedy do sklepów zawitały Tomb Raider, GoW: Wstąpienie czy Bioshock Infinite?) warto zainteresować się krążkiem, wypełnionym historią rumuńskiego zabójcy na zlecenie?
Hitman: Rozgrzeszenie to nietypowa strzelanina TPP. No właśnie, teoretycznie nie powinienem tutaj użyć słowa „strzelanina”, ponieważ gra ma ambicje na bycie skradanką, która wymaga od gracza cierpliwości, a także obierania odpowiednich strategii. W praktyce udaje jej się to bardzo dobrze. Absolution ewidentnie karci każdego, kto zdecyduje się na potraktowanie jej jako kolejnego Uncharted czy Maxa Payne’a. Choć grę można przejść na dwa powyższe sposoby, to jednak na wyższych poziomach trudności, wyczyszczenie lokacji metodą „Na Jana”, staje się absolutnie niemożliwe. Jeśli chodzi o wspomniane poziomy trudności, to trzeba przyznać, że producenci postarali się, aby nowy Hitman był przystępny dla każdego, począwszy od żółtodzioba, który w Agenta 47 wciela się po raz pierwszy, na masochiście, który potrafi spędzić pół nocy nad jednym etapem skończywszy. W stosunku do poprzednich części, sporą nowością w rozgrywce jest „strzelanie instynktowne”, które polega zwolnieniu czasu, oznaczeniu celów i szybkim wykonaniu wyroku. Rozwiązanie bardzo przypomina bliźniacze tryby zawarte w Splinter Cell: Conviction oraz Red Dead Redemption. Podobnie jak w przygodach Sama Fishera, aby móc wykonać strzelanie instynktowne, musimy naładować pasek rzeczonego instynktu. Oprócz powyżej opisanego zastosowania, pozwala on nam też na krótkotrwałe ukrycie się przed podejrzliwymi strażnikami czy policją.
Jeśli chodzi o narzędzia do pracy, to trudno tutaj o odkrycie Ameryki. Mamy do dyspozycji klasycznych przedstawicieli wybranych gatunków broni palnej, takich jak pistolety, karabiny maszynowe czy snajperki. Przeciwnicy są dość inteligentni i podejrzliwi. Przemknięcie się w przebraniu przez rój antyterrorystów nieraz graniczy z cudem, zwłaszcza na „profesjonalnych” poziomach trudności. Rozgrywkę w najnowszym Hitmanie oceniam pozytywnie aczkolwiek trudno nie zauważyć, że w drugiej połowie gra zaczyna mocno wiać nudą, poprzez ciągłe odgrywanie jednego i tego samego schematu „badasz lokacje, ukrywasz się, zabijasz cel, wychodzisz z lokacji”. Oczywiście tak naprawdę w Hitmanie zawsze o to chodziło, lecz dla mnie jest to mały minus, dla gry jako całości, ponieważ nie jestem jednym z zatwardziałych fanów tego tytułów spod tego szyldu. To, co naprawdę mnie zaskoczyło, to całkiem zgrabnie napisana fabuła, z ciekawie wykreowanymi postaciami. Muszę przyznać, że spodziewałem się zlepku ciekawych misji połączonych chaotyczną, lekko przypadkową nicią fabularną. Myliłem się. Rozgrzeszenie potrafi zaciekawić i wciągnąć niczym niezły film.
IO Interactive stanęło na wysokości zadania, jeśli chodzi o warstwę wizualną swojego tworu. Grę testowałem na PS3 i musze powiedzieć, że jest to produkcja, która plasuje się w czołówce najładniejszych gier multiplatformowych na konsolę Sony. Przepiękne lokacje, wysoka rozdzielczość oraz bardzo duża liczba szczegółów otoczenia, zasługują na wysoką ocenę. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to mimika twarzy, ale cóż… current-geny to maszynki o ponad sześcioletnim stażu, nie można mieć wszystkiego. Podobny poziom prezentuje warstwa dźwiękowa. Dźwięki wystrzałów Silverballerów z tłumikami to poezja, podobnie jak bardzo klimatyczna muzyka. Polski dubbing wypada całkiem nieźle chociaż nie wydaje mi się, aby Paweł Małaszyński pasował do roli Hitmana.
Tak jak wspomniałem na początku, od premiery Hitman: Rozgrzeszenie, minęło już prawie pół roku. Fakt ten sprawia, że cena mocno spadła, a jakość samej gry jest wciąż wysoka. Absolution, na serwisach aukcyjnych, można dostać za mniej niż sto złotych. Moim zdaniem za grę na ocenę w granicach 8,5/10 nie jest to bardzo dużo. Osobiście polecam, tym bardziej, że nie jest to kolejna produkcja, przy której przyjdzie Wam spędzić pięć godzin w kampanii. Nowy twór IO Interactive spokojnie powinien wystarczyć na jakieś 12 godzin w trybie fabularnym, co w połączeniu z czasem spędzonym na wykonywanie kontraktów, daje naprawdę dobry wynik.
Komentarze
W sumie to bardzo dobrze wspominam wszystkie części Hitmana. Dobra gierka godna polecenia. Tak jak pisze autor połączenie fabuły z kontraktami daje bardzo ciekawy wynik jeśli chodzi o długość gry.
odpowiedzDodaj nowy komentarz: