Autor Wątek: Livin on the edge  (Przeczytany 8849 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Ohtar

  • Gość
Livin on the edge
« dnia: Stycznia 14, 2010, 16:18:08 pm »
W temacie zacytowałem oscypa. W temacie zakupowe szaleństwo zaczęła się dyskusja na temat obrażeń jakich użytkownicy forum doznali na przestrzeni swoich żywotów. Może się rozwinie. Opowiadać, dawać foty blizn :P

Ja od siebie dam foto blizny na nadgarstku. Akcja działa się przed drugą komunią. Biegałem z kumplem po dachu pewnego sklepu, w końcu zeskoczyłem i leciałem przy ścianie. Na ziemi były wysokie chwasty, i nie zauważyłem wystającego pręta. Wbił się do kości. Nie czułem nic oprócz gorąca i pulsowania. A najlepsze było tamowanie krwi. Jest teraz taki magiczny proszek, nazywa się quikclot - to jest jakiś sproszkowany minerał który świetnie absorbuje wodę. Na mnie dziadek zastosował protoplastę quikclota - sól kuchenną.

Do drugiej komunii poszedłem z ręką na temblaku. Do dziś mam dziwne czucie w palcach tej ręki - w czasie odzyskiwania sprawności nauczyłem się grać na padzie przy pomocy małego palca (zamiast kciuka). :P



Aha - jakby dało radę, to prosiłbym moda o przeniesienie postów z tematu zakupowe szaleństwo.

deepthroat

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #1 dnia: Stycznia 14, 2010, 16:21:38 pm »
Nie pamiętam takich sytuacji. Pewnie w tym czasie chodziłem za nowymi butami i paskiem pod kolor oczu.

svonston

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #2 dnia: Stycznia 14, 2010, 16:41:09 pm »
W wieku 3 lub 4 lat biegnąc do taty przeleciałem centralnie przed huśtającą się osoba. Traf chciał, że dostałem kantem huśtawki w czoło, dokładnie to między oczy, bliżej lewego oka w sumie. 4 szwy na czole, a do dziś pamiętam, jak ojciec mnie niósł do pokoju, gdzie mieli mnie zszyć.

Master_666

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 24-07-2005
  • Wiadomości: 20 684
  • Reputacja: 194
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #3 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:14:41 pm »
Moja jedyna wiekszą blizna to znamię po szczepionce na gruźlicę.

W tym temacie pewno Setezer bedzie miał dużo do powiedzenia, bo w końcu jeździ po bandzie i wciąga tabakę :P

Mikes

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 30-08-2005
  • Wiadomości: 7 687
  • Reputacja: 0
  • Ej.
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #4 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:23:15 pm »
W wieku 3 lub 4 lat biegnąc do taty przeleciałem centralnie przed huśtającą się osoba. Traf chciał, że dostałem kantem huśtawki w czoło, dokładnie to między oczy, bliżej lewego oka w sumie. 4 szwy na czole, a do dziś pamiętam, jak ojciec mnie niósł do pokoju, gdzie mieli mnie zszyć.
To samo tylko dostałem w szczekę i straciłem zęba. 1cm wyzej/nizej i nie miałbym szcżeki hehehehe

I skręcone kolano

BoBaN

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 09-12-2006
  • Wiadomości: 26 005
  • Reputacja: 309
  • Życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć dieslem.
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #5 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:28:49 pm »
Ja to nawet nie pamiętam wszystkiego. Mnie łatwiej powiedzieć co nie miałem złamane, niż co miałem. Obojczyk, dwa żebra, nos, pryśnięte oba nadgarstki, z palców u ręki to chyba tylko jednego mam ocalałego. Do tego noga złamana, 3 palce u stopy i pęknięty mostek. Za dużo i za głupio jeździłem na rowerze. Swoje zrobiły też lata gry w futsal na pozycji bramkarza (szczególnie palce, gdy miałem piłkę już złapaną a "Cześki" nadal atakowały).
Z blizn to na udzie jak spadłem z 10 metrów na metalowy szkielet dachu i 3 szramy na plecach po wypadku na rowerze, wtedy gdy złamałem nogę. Blizna na łokciu, też z tego samego wypadku i na kolanie.
Jak poszedłem na komisję wojskową to słyszałem jak jeden mówi do drugiego "co robimy z tym połamanym". :lol:
« Ostatnia zmiana: Stycznia 14, 2010, 18:30:43 pm wysłana przez BoBaN »

svonston

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #6 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:35:23 pm »
A no i wybiłem sobie kiedyś po pijaku dwa palce u prawej reki, jak przybijałem piątkę po wygranej w singstarze. :)

Master_666

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 24-07-2005
  • Wiadomości: 20 684
  • Reputacja: 194
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #7 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:35:48 pm »
Ja to nawet nie pamiętam wszystkiego. Mnie łatwiej powiedzieć co nie miałem złamane, niż co miałem. Obojczyk, dwa żebra, nos, pryśnięte oba nadgarstki, z palców u ręki to chyba tylko jednego mam ocalałego. Do tego noga złamana, 3 palce u stopy i pęknięty mostek. Za dużo i za głupio jeździłem na rowerze. Swoje zrobiły też lata gry w futsal na pozycji bramkarza (szczególnie palce, gdy miałem piłkę już złapaną a "Cześki" nadal atakowały).
Z blizn to na udzie jak spadłem z 10 metrów na metalowy szkielet dachu i 3 szramy na plecach po wypadku na rowerze, wtedy gdy złamałem nogę. Blizna na łokciu, też z tego samego wypadku i na kolanie.
Jak poszedłem na komisję wojskową to słyszałem jak jeden mówi do drugiego "co robimy z tym połamanym". :lol:

Przyznaj się. Wyłudzasz pieniądze od firm ubezpieczeniowych i sam sobie to wszystko robisz.

BoBaN

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 09-12-2006
  • Wiadomości: 26 005
  • Reputacja: 309
  • Życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć dieslem.
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #8 dnia: Stycznia 14, 2010, 18:39:44 pm »
Przyznam się że tylko przy złamaniu nogi wziąłem dobra kasę. Kupiłem sobie za to PS2 w dniu premiery. :)

Ohtar

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #9 dnia: Stycznia 14, 2010, 19:27:45 pm »
Poświęcenie  :lol:

Patosław

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 18-01-2008
  • Wiadomości: 5 930
  • Reputacja: 147
  • Demons Souls <3
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #10 dnia: Stycznia 14, 2010, 19:46:14 pm »
A jak ja połamałem łapę to ledwo na GBA miałem  :(

Ciapkas

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #11 dnia: Stycznia 14, 2010, 20:04:47 pm »
Ze znamion to na achillesie mam tylko dość sporą szramę, już będzie kilka dobrych lat.
Jak byliśmy mali z bratem to zamarzyło nam się udawać walkę siekiera vs piła. Sama walka była dla żartów, ale brat krzywo postawił piłę i gdy koło niej przechodziłem to spadła i sie soczyście wbiła mi w dolną częśc nogi.

Ohhhh pamiętam jak się wtedy jucha lała. Takich zdarzeń się nie zapomina. :mad:

Solid Snake 1989

  • MIR
  • *****
  • Rejestracja: 06-09-2006
  • Wiadomości: 14 782
  • Reputacja: 101
  • Who Dares. Wins
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #12 dnia: Stycznia 14, 2010, 21:42:48 pm »
Ja nad prawym nadgarstkiem mam bliznę z pracy, fajna była, ale już znika :( Nie powiem jak ją zrobiłem bo za dużo pisania by było, w skrócie wielkie kolo zębate przejechało mi po ręku.
Któregoś razu dostałem też kamieniem w tył głowy..do dziś mam bliznę i takie gołe miejsce bez włosów (na szczęście nie duże).
Raz mi prawie wyskoczyła rzepka z kolana, ból potworny...całe szczęście że nie wyskoczyła całkiem bo bym chyba srał na rzadko z bólu.
No i z racji mojej pasji poobdzierane łokcie, czasem barki, obolałe biodra i kręgosłup.

Gerro31

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 26-02-2006
  • Wiadomości: 4 700
  • Reputacja: 35
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #13 dnia: Stycznia 14, 2010, 21:51:48 pm »
Ja mam małe blizny na dupie, bo mnie kiedyś za młodu taki duży pies upierdolił. Pamiętam, jak wracałem potem samochodem siedząc na zadzie. Ależ nieprzyjemne! Tak to jeszcze na policzku mam- kolega w zerówce przerył mi skórę paznokciem [!]; oraz całą masę na kolanach. Złamanego niczego nie miałem.

lupinator

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #14 dnia: Stycznia 15, 2010, 00:32:42 am »
Ja też ubogo w blizny - na brodzie kilkucentymetrowa po zaryciu głową w lód na łyżwach. Jakoś tak zjebanie leciałem, że cała siła upadku poszła na szczękę. Druga niedaleko kostki, wbiła mi się jakaś gałąź nad jeziorem i zostawiła ku mojemu zdziwieniu trwały ślad. I przy ramieniu jedna, ale to operacyjna, niewypadkowa.
Ze złamań - nawet sobie niczego nigdy nie zwichnąłem.

Miazga

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 3 839
  • Reputacja: 0
  • lol pozdro rasta power
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #15 dnia: Stycznia 15, 2010, 00:36:47 am »
Autentyk: jak byłem malutki to przechodziłem z mamą koło jakiejś końskiej fermy, mozna było podejść do płota i pogłaskać konia po twarzy jeśli włożył ją między kraty. No i niesamowicie mnie to bawiło, dopóki mustang nie ugryzł mnie w siusiaczka. Na szczęście tak lekko, bo to raczej nie było w akcie agresji, tylko pewnie jeść mu się chciało albo mnie podrywał, nie wiem. W każdym razie płaczu było co nie miara, a jakby koń trochę mocniej mnie ugryzł, to miałbym darmowe obrzezanie.

Ryo

  • Global Moderator
  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 25-10-2005
  • Wiadomości: 31 259
  • Reputacja: 535
  • "Using no way as way, having no limitation..."
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #16 dnia: Stycznia 15, 2010, 00:43:50 am »
Kiedyś jak byłem mały postanowiłem sobie pojeździć na deskorolce. Wskoczyłem na dechę, rozpędziłem się i jebnąłem prosto w metalowy płot. Ryk, cała twarz we krwi, jak wszedłem do domu, to wujek o mało co nie zemdlał ja zobaczył moją twarz w farbie. Nie wiedział co mi się stało. Jak już mi umili facjatę, to się okazało że mam obdarte w poprzek pół twarzy. Śmiesznie później strupy wyglądały.

windomearl

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 08-03-2008
  • Wiadomości: 31 367
  • Reputacja: 265
  • You know Carcosa?
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #17 dnia: Stycznia 15, 2010, 00:49:19 am »
Jeziorko, zabawa w berka. Pomyślałem sobie że na pewno nikt mnie nie znajdzie jak dam nura i pod wodą wpłynę pod pomost. Jednak troszeczke zszedłem z kursu i pierdalnąłem twarzą w metalowy słup na którym stał pomost. Cały ryj zdarty, dziura w powiece, i strach czy nie złapałem jakiegoś syfu z brudnej wody w gople.

juve26

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 04-12-2006
  • Wiadomości: 2 613
  • Reputacja: 20
  • 04.12.2006 - 16.08.2010 †
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #18 dnia: Stycznia 15, 2010, 01:30:51 am »
Nigdy nic złamanego nie miałem, jestem baardzo ostrożny, jeżeli chodzi o takiego typu 'zabawy' - boję się bólu :x ci,pka ze mnie :( Słabo mi się robi na widok krwi, więc wszelkich zadrapań też u mnie niewiele było.

Ohtar

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #19 dnia: Stycznia 15, 2010, 11:15:16 am »
A jeszcze opowiem. :P

Mam również bliznę w okolicach pachwiny, trochę powyżej. Dobre 6 centymetrów. Bawiliśmy się w gry wojenne (taki berek w plenerze), a ja uciekając nie zauważyłem drutu kolczastego rozwieszonego w lesie. Na prawej nogawce spodni zrobiła mi się klapa do wentylacji, no i ta dziara.

Mam jeszcze na czubku łba bliznę z woja. Na poligonie w Bemowie Piskim strasznie nam się nudziło. A jak się człowiek nudzi, to mu głupoty do głowy przychodzą. Moją głupotą były zapasy z kumplem na wozie (wóz = łóżko), jakkolwiek dwuznacznie to brzmi. A że łóżka były piętrowe, to w pewnej chwili zaryłem głową w sufit. A trzeba nadmienić, że wyra w wojsku są tak zrobione, że od spodu wystaje w ch** metalowych prętów.

Desser

  • Pawka Morozow
  • *****
  • Rejestracja: 18-06-2004
  • Wiadomości: 1 057
  • Reputacja: 1
  • Demons don't wear white
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 15, 2010, 21:14:07 pm »
U mnie tez szalu nie ma. Na prawym nadgarstku od strony wierzchniej (nie od strony dloni) mam blizne na cala szerokosc reki po tym, jak majac poltora roku zaczalem sie bawic potluczona butelka. Na podbrzuszu mam blizne z operacji przepukliny, na prawej skroni mam blizne po ugryzieniu przez psa, na prawym kolanie do dzis mam blizne po zeszlorocznym dunk contescie w koszykowke :)  Pomijam juz drobne blizny na palcach z roznych upadkow czy przeciez podczas otwierania piwa roznymi dziwnymi rzeczami. Raz w zyciu mialem reke w gipsie, zlamalem wtedy palec na siatkowce na wfie w gimnazjum (zle odebralem mega-pigule od najwiekszego byka w klasie, odszkodowania nie dostalem - za mala powierzchnia ciala uszkodzona).

Ale najwiekszym hardkorem jest to, ze na prawym oku mam blizne z operacji ktora mialem w 1996r - kto to przebije? :lol: Dzieki temu nie moge nosic soczewek, raz mi jedna w tej bliznie utknela i oko prawie zaczelo krwawic...

svonston

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 15, 2010, 22:42:34 pm »
No ja ten incydent z huśtawką to miałem w 1993 (ew 1994) roku, więc chyba już przebite... No ale blizny to zazwyczaj na całe życie są, więc? :roll:

marcingt

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 16-08-2007
  • Wiadomości: 4 970
  • Reputacja: 58
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #22 dnia: Stycznia 15, 2010, 23:19:20 pm »
Największy hardkor jaki pamiętam, pochodzi sprzed kilku lat, kiedy zdarzało mi się lunatykować w nocy, i dosłownie "wszedłem" w szybę w drzwiach przez co miałem porozcinaną rękę. Krwi było co niemiara.

Desser

  • Pawka Morozow
  • *****
  • Rejestracja: 18-06-2004
  • Wiadomości: 1 057
  • Reputacja: 1
  • Demons don't wear white
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #23 dnia: Stycznia 16, 2010, 01:46:35 am »
Chodzilo mi o to, czy ktos ma blizne w tak nietypowym miejscu, a nie kiedy ona byla zrobiona ;]

kun

  • chujek
  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2003
  • Wiadomości: 6 880
  • Reputacja: 80
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #24 dnia: Stycznia 16, 2010, 02:02:56 am »
Nie wiem czy to się kwalifikuje, ale będąc małym dzieciakiem doznałem udaru słonecznego i ... umarłem ... na krótką chwilę rzecz jasna! :)

Wooyek

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 01-01-1970
  • Wiadomości: 8 219
  • Reputacja: 67
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #25 dnia: Stycznia 16, 2010, 04:05:38 am »
To teraz ja.Będąc w wieku 15 lat skakałem na główkę do basenu, walnąłem wyprostowaną ręką o dno, na szczęście nie głową bo pewnie teraz bym jeździł na wózku.W każdym bądź razie w łokciu mam śrubkę, bo inaczej się poskładać nie dało, pół roku rehabilitacji dało tyle że prostuję lewą rękę tylko w około 80%, ale za to mam piękną bliznę po zabiegu po wewnętrznej stronie łokcia.To w sumie tyle, żadnych innych wypadków które było by warto tu opisać na szczęście nie miałem.

Druchal

  • Sekretarz wojewódzki
  • *****
  • Rejestracja: 08-07-2005
  • Wiadomości: 1 523
  • Reputacja: 21
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #26 dnia: Stycznia 16, 2010, 13:12:47 pm »
1. Raz krótko po przesiadce ze składaka na rower górski który dostałem na komunie, rozpędziłem się przed sklepem i odruchowo zahamowałem pedałami, oczywiście wiadomo jak to się skończyło. Tak je**em właścicielce sklepu w garaż, że cała kolejka jaka była w sklepie wybiegła zobaczyć co się stało. Brak uszczerbku na zdrowiu.
2. Zabawa w ganianego na budowie. Ktoś od zewnątrz odstawił deskę z okna po której robotnicy wjeżdżali taczką do środka. Ja uciekając, nie spodziewając się braku deski wyleciałem na szczupaka z parteru :) Wylądowałem w szpitalu bo po przyjściu do domu nie mogłem wytrzymać z bólu. Ale okazało że się tylko potłukłem. Lekarze nie wierzyli hehe.
3. Szybka jazda w terenie na rowerze, coś mi zaczeło stukać w przednim kole to postanowiłem to rozjeździć ( jak sie okazało odkręciły sie widełki trzymające przednie koło). Próba podniesienia koła przy niewielkiej wyskoczni skończyła się saltem w powietrzu, razem z rowerem. Gdy spadłem na ziemie, pamiętam że głowe miałem przechylona w bok a tuz obok z impetem wbiły sie widełki od rowera, tak mocno że rower przez chwile stał. Oczywiście potłuczenia i pare zadrapań.
4. Na komuni  u kuzyna poszedłem po napoje do piwnicy. Ma on podobne schody w piwnicy do moich z tym że przy wyjściu z lewej strony nie ma ściany tylko wolną przestrzeń na dół. Wracam z napojami w rece, światło bylo zgaszone więc i tuz przy drzwiach wyjsciowych odruchowo chciałem oprzeć się o ścianę tak jak u siebie. Nie pamiętam co się działo w powietrzu ale wylądowałem na dole na ostatnich schodku po prostu siedząc na nim. Trzymając szklane butelki w ręce.

Nigdy nic nie złamałem. W sumie to nie wiem jakim cudem.

Gerro31

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 26-02-2006
  • Wiadomości: 4 700
  • Reputacja: 35
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 16, 2010, 13:31:00 pm »
O, tak sobie przypomniałem, że kiedyś, jak jeździłem na desce, to zauważyłem taki fajny zjazd na parking podziemny, dość stromy był i kończył się szlabanem. No to ja ucieszony usiadłem sobie na desce, zacząłem zjeżdżać, jednak po przejechaniu pod szlabanem kapnąłem się, że nie wyhamuję, więc zsunąłem się z deski, by tak kozacko zedrzeć skórę z nogi, a potem je**ąć o samochód tak czy siak.

Moldar

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 29-12-2005
  • Wiadomości: 8 000
  • Reputacja: 132
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 16, 2010, 20:44:11 pm »
heh jak całe życie omijam szpitale, jedynie przy porodzie póki co ^^ to miałem masę bolesnych wypadków, skaleczeń.

Jedna najstarsza to nauka jazdy na rowerze, wszystko fajnie ale nie umiałem skręcać i skończyło się upadkiem. Nic mi nie było, ale za mną jechał brat który po prostu po mnie przejechał i pedałem uderzył w czoło. Dużo krwi, o mało nie zawał mamy, a do dziś piękna blizna na czole której się nigdy nie pozbędę. Kolejna blizna  na nodze jak spadłem z płotu, zobaczyć własną kość to niezapomniane przeżycie  8)

Kolejne oznaki kalectwa to podwieszenie się na wieszaku, wyskoczyły dyski ( w wieku 14 lat :S ) i do dziś odczuwane skutki tego, z plecami przerąbane do końca życia. No i next - lewe kolano, kucam po spodnie, jakieś chrupnięcie, już dorosły chłop ( 18 lat ) a ból, krzyk, płacz jak cholera, skutek ? Naderwane wiązadło, pęknięta łękotka ( bólu nie można opisać, jest to coś strasznego ), przez całe wakacje nie mogłem chodzić, jak zgiąłem kolano poczułem mocny przeszywający ból, musiałem zgiąć do końca i wyprostować aby przeszło. Do lekarza nie poszedłem, wszystko uszkodzone do dziś, tzn nie boli, ból tylko czasem się odezwie, no cóż głupota za którą będę płacić kiedyś ... :)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 16, 2010, 20:46:17 pm wysłana przez Moldar »

blach0r

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 26-06-2007
  • Wiadomości: 5 558
  • Reputacja: 26
  • PSN id: purePwnerer
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 16, 2010, 20:56:03 pm »
Naderwane więzadło bez lekarza/szpitala/operacji? Powodzenia <ok>

Moldar

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 29-12-2005
  • Wiadomości: 8 000
  • Reputacja: 132
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #30 dnia: Stycznia 16, 2010, 21:44:16 pm »
zdaje sobie z tego sprawę, no generalnie u chirurga byłem całkiem niedawno, jak to powiedział, nie chow głowy w piasek, graj, biegaj, a jak znów coś się stanie, w tedy przyjdź ^^

pachu

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 10-12-2006
  • Wiadomości: 2 886
  • Reputacja: 20
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #31 dnia: Stycznia 17, 2010, 17:09:00 pm »
Kiedyś jak miałem 8 lat, miałem z kumplami "baze" :D za garażami przed domem. Rzucaliśmy na garaże patyki, jakieś kamienie. Ja wyrzuciłem taki długi kij, a potem ktoś rzucił hasło, że bawimy się w rycerzy :) . Mówię im, że idę po miecz na garaże bo fajny kijek akurat był. Mieliśmy drabinę zrobioną z ramy od starego tapczanu :D. Wszedłem na garaż wziąłem kijek, zrzuciłem go na dół i chciałem schodzić. Schodząc po tej naszej "drabinie" jedną nogą nie trafiłem na "szczebel", noga mi się zapadła runąłem do tyłu na plecy. Pech chciał, że lądowałem na łokcie i trach złamanie otwarte na wewnętrznej stronie łokcia w lewej ręce. Pozrywane nerwy, bezwład w palcach. Rok rehabilitacji i lewej dłoni nie wyprostuje do 180 stopni. Tylko tak w 90 % ale już jest ok :)

Ciapkas

  • Gość
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #32 dnia: Stycznia 17, 2010, 17:12:21 pm »
Odnośnie spadania na plecy to na pewno jak ktos tak porządnie jebutnął odczuł zaniku mowy na jakis czas.
Uczucie nie do opisania(szczególnie za pierwszym razem).

pachu

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 10-12-2006
  • Wiadomości: 2 886
  • Reputacja: 20
Odp: Livin on the edge
« Odpowiedź #33 dnia: Stycznia 17, 2010, 17:18:20 pm »
Akurat nie pamiętam :D Ale wiem, że lewa ręka sobie fajnie wisiała  :lol: leciałem z nią przez ulicę do domu i przy okazji zwyzywałem kumpla, który mówił do mnie : "uspokój się, wszystko będzie dobrze "  ;)