heh jak całe życie omijam szpitale, jedynie przy porodzie póki co ^^ to miałem masę bolesnych wypadków, skaleczeń.
Jedna najstarsza to nauka jazdy na rowerze, wszystko fajnie ale nie umiałem skręcać i skończyło się upadkiem. Nic mi nie było, ale za mną jechał brat który po prostu po mnie przejechał i pedałem uderzył w czoło. Dużo krwi, o mało nie zawał mamy, a do dziś piękna blizna na czole której się nigdy nie pozbędę. Kolejna blizna na nodze jak spadłem z płotu, zobaczyć własną kość to niezapomniane przeżycie
Kolejne oznaki kalectwa to podwieszenie się na wieszaku, wyskoczyły dyski ( w wieku 14 lat :S ) i do dziś odczuwane skutki tego, z plecami przerąbane do końca życia. No i next - lewe kolano, kucam po spodnie, jakieś chrupnięcie, już dorosły chłop ( 18 lat ) a ból, krzyk, płacz jak cholera, skutek ? Naderwane wiązadło, pęknięta łękotka ( bólu nie można opisać, jest to coś strasznego ), przez całe wakacje nie mogłem chodzić, jak zgiąłem kolano poczułem mocny przeszywający ból, musiałem zgiąć do końca i wyprostować aby przeszło. Do lekarza nie poszedłem, wszystko uszkodzone do dziś, tzn nie boli, ból tylko czasem się odezwie, no cóż głupota za którą będę płacić kiedyś ...