Jak można dyskutować o konkretach jak przyrównujesz feminizm do faszyzmu już w temacie?
Bazowanie na tym jak wygląda feminizm w mainstreamowych mediach i jak zachowują się jego główne orędowniczki to trochę jakby PO nazywać tytanami liberalnej myśli politycznej. Najbardziej lubię ten obiegowy argument, że
feministki zrobiły najwięcej złego dla kobiet. No tak, bo takie sufrażystki to nie feministki, bo prawo do głosowania i robienia czegokolwiek nie na komendę to zbędne udogodnienia. Pomijam już fakt, że jednoznaczne zdefiniowanie czym jest feminizm jest niemożliwe. Trochę jakbyś napisał "lewica". Ja myślę wtedy np. ekolewicy, kto inny widzi PZPR, a jeszcze inny Trockiego.
Co do przykładu Nietzsche i Kaczyński - czy pod względem bilogicznym nie są równi? Oczywiście, że są. Równości, bądź jej braku, na polu intelektualnym nie zmierzysz. To kwestia opinii, choć możesz numerycznie przedstawić ich "dorobek". A co do kobiet i mężczyzn - płeć biologiczna to constant, płeć kulturowa jest wartością zmienną. Szczerze mówiąc dla mnie to szokujące, że np. autorka fantasy jeszcze kilkanaście lat temu, kryła się za inicjałami, bo "KTO BY KUPIŁ BABSKIE FANTASY". To raczej świadczy o intelektualnym ubóstwie, tak samo jak każdy, promowany w społeczeństwie sztuczny podział, który gloryfikuje status quo.