Tylko nie bojawiem
Niemniej sporo racji chłopaki tu mają. Gra powinna szybko zauroczyć gracza. Kilkanaście miesięcy temu czytałem ciekawy dialog gracy o Inkwizycji.
Jeden (słusznie zresztą) stwierdził, że prawdziwa gra zaczyna się po Zaziemiu - pierwszy akt trwa ok osiem-dziesięć godzin. Faktycznie, fabuła ostro rusza do przodu, zaczyna być ciekawie, mamy swój stół strategiczny, et cetera. Drugi natomiast stwierdził (też mając rację), że nie będzie poświęcał tulu godzin by się przekonać o tym.
Ja podobnie miałem lata temu z
Tenchu. Gra odrzuciła początkowo grafika, sterowaniem, mechanizmami. Później okazało się, że to bite 10/10 i może z dumą stać tuż obok takich tuz tamtej generacji, jak:
Front Mission III, Tekkeniec Trzeci, GT, FF VIII, Soul Blade, Castlevania; SotN, Vigilante Osiem. Z DkS pierwszym miałem podobnie. Przez kilkanaście godzin (do połowy Anor Londo) było poprawnie. Takie 7/10, a przecież to była najbardziej wyczekiwaną przeze mnie gra, wszak DS to 10/10, a to jego duchowy spadkobierca. Dodatkowo miała swoje durne rozwiązania i przeciętna grafikę, momentami bardzo słabą wręcz. Później jednak rozwinęła skrzydła, szczególnie przy NG+(++) (osoby, które kombinują przy serii z stanami i unikają NG+ wiele tracą) i skończyło się na mocarnym 9/10.