Kurde :] Dzwonić na koma w takich momentach FX.
Ciężko będzie zdefiniować fenomen VF, to takie "tańcowanie o architekturze" - w to trzeba zagrać, ale spróbujmy...
Przewagą Tekkena jest jedynie popularność. Lubie Tekkeny, ale w porównaniu z VF gejmplej jest "płaski". VF wymusza trochę inny sposób myślenia - dużo więcej tu kombinowania przestrzennego. Cóż z tego że jest stara - mało jest osób które opanowały w sposób znaczący więcej kilka postaci. Gra daje olbrzymie możliwości w wyborze taktyk i stworzeniu własnego stylu. To zupełnie inna bajka. Wg mnie jest to tak - jeśli Tekken nie daje Ci już satysfakcji, spróbuj VF'a. U mnie tak było, jest to po prostu szczebel wyżej na drabinie złożoności.
Trudność, oprócz wspomnianych możliwości kombinacyjnych, polega też na tym że VF wymaga większje precyzji. Niektóry ciosy Akiry należy wykonać z dokładnością do 1 ramki. Tam nawet wstać można na kilkanaście sposobów (pozornie nie różniących się od siebie). A cuda pokroju zejścia z lini ciosu, połączonego z blokiem i jednoczesnym wyrwaniem się - no bajera.
W VF trzeba grać tak jak gra się na pianinie - nie wystarczy nawalać w klawisze. Najpiękniejsze jest to, że to że radzisz sobie z jednym przeciwnikiem, jedną postacią - nie oznacza że poradzisz sobie z kim innym. Przyzwyczaisz się do jakiegoś sposobu, przyjdzie zmiana i bam. Nauka od nowa - to jest genialne!
VF jest dodatkowo niezwykle dynamiczny, moja przeciętna runda trwa jakieś 13 sekund.
Ale podsumujmy - lepszy jest bez wątpienia VF. Jedynym dramatem będzie brak sparring partnera, niestety u nas na wszelkiego rodzaju imprezach dominuje Tekken. Jak już mówiłem - chcesz czegoś więcej, kupuj VF. Krew, pot, łzy, satysfakcja i walki które będziesz wspominał do końca życia.