Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wygląda to naprawdę świetnie i klimatycznie; z drugiej jednak strony jest to tak dalekie od klasycznych Silent Hill'ów, tak... inne, odmienne, Że na prawdę trudno mi to zaakceptować jako SH. Poprzednie częsci, tworzone przez Team Silent, równieŻ się od siebie znacznie róŻniły (krwisto-rdzawa, pełna okultyzmu SH1; melancholijna i stonowana SH2; w SH3 powrót do krwistego i brutalnego klimatu; SH4 - opowieść o seryjnym mordercy i jego ofiarach widziana oczyma przypadkowego widza), jednak niestety, zarówno 0rigins jak i Homecoming przyzwyczaiły mnie do SH na zasadzie kopiuj-wklej, bez większych innowacji, z tymi samymi motywami, stylem gry, designem.
Shattered Memories, podobnie jak swojego czasu SH2 i SH4, próbuje zrobić z SH coś kompletnie nowego, ale mimo to czegoś mi tu brakuje, jakiegoś czynnika wiąŻącego klimat tej części z klimatem poprzednich części. Nie wiem, na razie jestem rozchwiany
.
Nie pomaga teŻ fakt, Że gra korzysta z motywów SH1, ale jednocześnie nie jest w Żaden sposób powiązana z SH1. Sądziłem, że pomimo, iż twórcy uderzają w inny styl i klimat, to mimo to będzie to jakaś wariacja na temat SH1. Jednak po tym, co zobaczyłem w tych kilkunastu minutach gameplay'a jest to coś kompletnie innego - jest Harry, jest Cheryl, która zaginęła, ale na tym podobieństwa się kończą. To wydaje się być zupełnie inna historia.
A muzyka naprawdę bardzo fajna i budująca klimat. Szkoda tylko, że w czasie cut-scenek nie ma muzyki i że jak tylko kończy się sekwencja pościgowa, muzyka od razu się zmienia, takze wiadomo, że "uf, tu już mogę odpocząć".
Sama sekwencja pościgowa również wygląda dość dramatycznie i żywo. Na plus.
EDYT:
Zapomniałem jeszcze o jednym, co mnie naszło, oglądając te filmiki. Brak na początku było jakiegoś shockera.
SH1 miało pamiętną scenę w alejce, gdzie Harry zostaje zadźgany przez dzieciaki-potwory; SH3 miało koszmar Heather, który od razu rzucał gracza w przepaść (pod koniec koszmaru - dosłownie); SH4 miał cholernie klimatyczny opening, koszmar Henry'ego (z Josephem w roli głównej) oraz chory klimat bycia w mieszkaniu zamkniętym na kilka kłódek. SH0 - scena z ratowaniem Alessy z pożaru (ale najpierw Travis biegnący ulicą, a w tle śpiewająca pani McGlynn), zaś Homecoming miał mocne intro oraz koszmar Alexa.
Tutaj jako jedyne wybija się SH2, które miało długą i żmudną leśną drogę do Silent Hill, ale tutaj akurat pasowało to w 100% do klimatu.
Shattered Memories zaś niczego takiego nie oferuje. Harry odzyskuje przytomność, zaczyna szukać córki i... idzie jedyną dostępną drogą, nie mając nawet pojęcia, czy dobrze idzie (w SH1 przynajmniej Cheryl pojawiła się we mgle i zaczęła uciekać). I tak naprawdę potem nic się nie dzieje - Harry idzie, zwiedza puste pomieszczenia, aż dochodzi do baru. Potem wychodzi i dopiero zaczyna się przemiana miasteczka oraz ucieczka przed potworami. Trochę późno, no i ma to zbyt małą moc, nie robi takiego wrażenia.