Wczoraj zacząłem, dzisiaj skończyłem. Zaczynałem od niechcenia, kupiłem kilka dni temu i weekend był dobrą okazją, żeby pograć. Skończyło się na tym, że siedziałem przed telewizorem 14 godzin bez przerwy, a dzisiaj kolejne 8 wypełniając pozostałe zadania. Zawsze lubiłem Fable, gra nie stawia wyzwania, gameplay to czysta baśniowa przyjemność i stuprocentowy relaks, ale trójka przeszła moje wszystkie oczekiwania. Klimat baśni wręcz powala, Lionhead fantastycznie oddał Albion (i nie tylko!) wkraczający w erę industrialną (fabryczna dzielnica Bowerstone!), historia jest świetna, gameplay powalający (droga do rewolucji, a szczególnie po rewolucji), zmiany względem poprzedniczek totalnie na plus. Tak mi się wszytko cholernie podobało, że aż nie wiem, jak tu sensownie coś opisać.
Jedyne, dosłownie jedyne, co mnie zabolało, to DLC na płycie, za które trzeba było płacić. Kupiłem dodatkowe misje, napis głosił 250 megabajtów, a ściągało się to ułamek sekundy. Nieładnie, ale tak fantastycznej grze jestem w stanie to wybaczyć.
Totalnym zaskoczeniem było dla mnie to:
Kto by pomyślał, że będzie można pomylić Fable z Księciem Persji?
Swoją drogą lokacja jest genialna, miasto mnie totalnie powaliło designem.