Widzę że clubbing w Warszawie na coraz wyższym poziomie.
O kur....w piątek poszedłem na clubbing...najpierw mieliśmy uderzyć do 55, ale że tam koncert jakiś ch*owy to postanowiliśmy iść do Urban Garden...
tyle tylko że te je**ne Unga Bunga zastąpiło Urbana...
Harlem pada, Urbana nie ma..cała reszta to jakieś shity...lipa.