Wróbel, to nie chodzi o demonizowanie. Wiele razy rozbudowywałem PCta właśnie pod kątem gier, jednak nigdy o najnowszy sprzęt z najwyższej półki. Wyścig zbrojeń mnie zawsze omijał, wolałem pograć w mniejszych detalach, a płynniej. Niestety takie są fakty - płyta, konsola, pad, telewizor i czysta rozrywka, bez bawienia się w sterowniki, detale i tym podobne. W lipcu zmieniłem laptopa i chciałem sprawdzić kilka gier, które na przestrzeni lat mi umknęło z powodu za słabego sprzętu. Może jestem już za stary i za wygody, ale zabawa w zmianę sterów, ustawień, rozdzielczości i tym podobnych mnie odrzuca. Pierwsze włączenie SFIV na laptopie było makabrą, okazało się, że wystarczy zmniejszyć odrobinę rozdzielczość, wyłączyć ze 3 opcje, które wcale wizualnie gry nie obrzydzają i SFIV wahał się między 56 a 60 fpsów. Mam nadzieję odebrać dziś z poczty SFIV na X360 i po prostu włożyć płytę, a potem dostać grę w pełnych jak na X360 detalach.
W poprzedniej pracy miałem bandę pecetowców, która godzinami męczyła wszystkich, co im pójdzie a co nie, spekulacje, nadzieje. Jeśli ktoś lubi - ok, ja wolę wrzucić płytę do napędu i dostać grę podaną w taki sposób, jak miliony osób oprócz mnie, w najmocniejszej oprawie jaką ciągnie dana konsola.
By nadać antydemoniczny wydźwięk mojej wypowiedzi i zniwelować mój - powstały w Waszych oczach - wstręt do PeCetów dodam, że we własnym domu, w połowie lat 90tych, zaczynałem od 486 DX4-133i S3Virge+Trident na pokładzie. To dopiero był sprzęt! Tak...gry kupowało się wtedy głównie na dyskietkach.