Wiesz Kert. Kolonialne salony może i są klimatyczne, ale relatywnie nieduże. Można co najwyżej zamówić dwie kobiety (pod nieobecność rodziców, rzecz jasna), czy pograć w
L.A.Noire. PRL'owskie mieszkania mają przewagę w postaci sześcioosobowego jacuzzi.
Okładka zachwyca (taka pod mój ulubiony stół-nie, niestety nie do snookera, niestety nie licząc mnie, raptem kilku znajomych potrafi weń grać, a typowy bilard jest bardziej - rzekłbym- uniwersalny. Ceny nie będę podawał, by forumowy Marcinkiewicz nie zrobił papu z wrażenia w swoje robione na zamówienie sofy. Polecam modele Hermes, czy Cezar
).
Co do DiRT'a trzeciego - grafika ujmuje. Niemniej lepiej niech wrócą do starej, sprawdzonej formuły. W Shift tragiczne drifty, tutaj kręcenie bączków (również lipne). Jestem niepocieszony.
Kert, niezłe. Ja chyba sprawię sobie:
Chyba, że nie będę miał się ochoty bawić przy tym, to może coś mniejszego.
Z z
Tron, zdaj relację.