Ja tak mam, że na wiosnę jak się wezmę solidnie to w tydzień, dwa już na lajcie tyle samo przejeżdżam. Miesiąc mi gdzieś zajmuje powrót do optymalnej sylwetki, przy czym wypierdalam z diety słodycze i pochodne bezwartościowe produkty (bo teraz zimą lubię sobie zeżreć jakieś ciastka czy coś). Ale prawdą jest, że w miarę zbilansowana dieta to jedno, a ćwiczenia to drugie. Nie można zastąpić pierwszego drugim i odwrotnie.