Z takich typowo początkujących nie opłaca się Windo na kilka dni jechać na małe stoki, tym bardziej z tak daleka, ja uczyłem się te dobrych "parę" lat temu pod dużą Krokwią i Pod Nosalem, Gubałówka, w Szczyrku, Limanowa. W dużych ośrodkach z Ciebie zedrą, Białka Tatrzańska jest baaardzo popularna i dobra dla początkujących, ale droga i jak na moje gusta nic specjalnego i paradoksalnie zbyt popularna, no ale jest tam co robić po jeździe. Jedyne, co przychodzi mi na myśl z moich terenów to Szczawnica, Krynica i Zawoja. Na taki wyjazd, nie tylko ze względu na pogodę (przełom grudnia i stycznia w ostatnich latach jest bardzo niepewny) już zdecydowanie wolałbym Chopoka na Słowacji, dolne stacje są oświetlone, otwarte do późna i łagodne. Na pewno nie polecam Rohace - jest za wąsko i za ostro na pierwszy raz, Kubinska Hola też spoko pomysł, stosunkowo długi i łagodny stok w dolnych partiach. Weź też pod uwagę, że na Kubinskiej różnie z pogodą i jako, że jest nieoświetlony po godz. 16-tej zostaje tylko najebka w hotelu, tam nie ma co robić po stoku. A, sorry, jedziesz z kobietą. Nie było sprawy
Nie wiem, jak jesteś chłonny, np. mój kumpel jest samoukiem i jeździ po 3 sezonach na nartach jak szatan, ale jak nie jedziesz z kimś, kto nie tylko umie jeździć, ale umie też pokazać i nauczyć (najważniejsze), tak jak chłopaki powyżej zdecydowanie polecam wzięcie instruktora. Swoje weźmie, ale też nauczy jak trzeba.
Wszystko zależy od zaparcia i talentu, tu nie chodzi o to, że ktoś chce być kozakiem i od razu jedzie na Łomnicę, tylko po prostu za duży kocioł na początku spowoduje, że się zniechęci.
I serio wybadaj temat Włoch, tam praktycznie nie da się chybić z miejscówką, a za cenę tygodniowego pobytu w Białce możesz mieć Alpy i Dolomity. Chociaż sporo osób uważa, że to nie jest wyjazd na pierwszy raz na deskach i trzeba już chociaż coś umieć. Wg mnie - zależy gdzie. Są normalne ośrodki, gdzie nauczą jeździć, moi znajomi jeździli i mogę jeszcze popytać, ale musisz też poszukać, bo ja nigdy nie korzystałem, może Wooyek wie więcej.
Aha, nad tym sylwestrem w dużych ośrodkach w Polsce/na Słowacji to też bym się zastanowił, bo wtedy tłumy na stokach i miejscami drożej. Lepiej wysterować poza początkiem sezonowego szczytu w przełomie roku. No i jeszcze jest okazja, a z doświadczenia wiem, że na kilkudniowy wyjazd może ze dwa razy wyszliśmy na stok i od tamtej pory po prostu zostawiam sprzęt w domu i pożyczam na miejscu, hehe.
Także nie ma co się spinać, na sylwestra gdzie nie pojedziesz to raz założysz deski na kacu i tak będzie dobrze