Nie ma żadnej książki Londona jako lektury, więc kanon jest do bani. NIE MA TOŁSTOJA, więc coś tu nie gra, zamiast wstawiać te opowieści z Narnii powinni władować Wojnę i pokój do podstawówek, a zamiast Hobbita Hessego, Wilka stepowego w piątej klasie? Czemu nie. ALE generalnie kanon lektur mamy bardzo dobry i poza drobnymi brakami, jest idealny wręcz. Powinno być więcej lektur i większe wymogi co do czytania. Jeżeli ktoś nie czyta książek w szkole, to już nigdy nie przeczyta, a jakby nie było czytać warto. I jestem zdecydowanie przeciwny, aby kanon szedł z duchem czasu - klasyka się liczy, a nie jakieś nowomodne sezonowe powieści, a co do Hobbita - to idealny pomysł, aby zachęcić do czytania, ma siłę przebicia (chociaż nie ukrywam London, London i jeszcze raz London).
jest whui wartości uniwersalnych, oczywiście mocno związanych z polską kulturą. A, że treść jest jaka jest - przykład programu pozytywistycznego. W dodatku składnia łacińska w 60% książki - wielu odrzuca, ale to jest swego rodzaju majstersztyk. Przesadzony, ale majstersztyk.
Żeromski zjada Orzeszkową jako przekąskę i nadal jest głodny, Sienkiewicz wystarczy by zaspokoić jego głód.
Co do tego, że nasze lektury nie są uniwersalne - cóż, Polska nie jest jakimś mocarstwem, więc i nasza kultura klasyczna nie włazi z butami w anglosaską i inne. Z kolei my chłoniemy ich kulturę jak gąbka wodę.