Czy przypadkiem już teraz mając zainstalowane DLC do Dragon Age czy ME2 nie trzeba mieć stałęgo połączenia z netem (inaczej DLC będzie niedostępne w grze)?
Tak czy inaczej, idzie to w cholernie złym kierunku. Nie mam nic przeciwko Steam'owi, który wymaga aktywacji gry online przy pierwszym uruchomieniu, a potem tylko trzeba raz na jakiś czas aktywację odświeżyć (nie pamiętam, co jaki czas, ale na pewno więcej niż miesiąc). Jednak konieczność posiadania stałego podłączenia do neta by grać w grę single player jest po prostu chore
Nie mówiąc już o sytuacji, jaka była np. przy premierze Assassin's Creed 2, gdzie kilka serwerów Ubi padło na kilka godzin (nie wiadomo, czy to było z ich winy, czy jakiś atak zewnętrzny), i w konsekwencji ludzie po prostu nie mogli grać w świeżo zakupioną grę.
A najlepsze jest to, że znając życie zabezpieczenie zostanie i tak prędzej czy później złamane przez piratów, i jak zwykle to legalni użytkownicy dostaną w dupę.