Bo niby głosi się, że każdy ma prawo do własnej zajawy i nikt nie ma prawa tego krytykować, ale ja jednak jestem przeciwnikiem tego hasła. Przeciętne dziewczyny (w większości - umówmy się, takie są statystyki) poprzebierane za postaci z komiksów/gier/filmów sf to rzecz, która zamiast wzwodu powoduje u mnie opad.