The Bureau jest tak dobre, że aż chciałoby się reedycję, ale taką w pakiecie z X-Com.
Właśnie ogrywam. To obok Splinter Cell: Blacklist, jedna z tych zaległości, które chciałem zaliczyć.
Gra ma niesamowity klimat. Mafia II miesza się tu z wspomnianym X-Com. Są elementy także horroru. Ogólnie lata sześćdziesiąte są ubrane w miłą dla oka stylistykę. Zatem design to atut tej pozycji, podobnie jak taktyczne zacięcie, które przypadło mi do gustu. Całość potęguje wysmakowana szata muzyczna, choć może irytować głos bohatera, który brzmi jak Bruce (Bale) z Batmana. W sumie łiski sporo wypił.
Gra się bardzo, ale to bardzo dobrze.
Póki co zauważyłem jedną, ale dotkliwą wadę. Zasadniczo grafika jest w porządku, tak modele postaci (twarze wyglądają nie gorzej niż w Lords of the Fallen, a synchronizacja ust z mową jest o kilka klas lepsza - tu policzek dla polskich twórców, taki konkretny), jak i wszelakie efekty, szkoda tylko, że animacja to jakieś dwadzieścia k/s, a ta wartość potrafi jeszcze spaść (przez co kuleje głównie celowanie).
Jestem po pierwszej misji i niezwykle sobię grę chwalę.
Tak wstępnie:
5/10 - grafika (głównie przez tę animację);
9/10 - audio;
8/10 - grywaność;
8/10 - ocena wstępna.