Szczerze mówiąc odbiłem się przez poziom trudności już na samym początku. Przyzwyczajony do jakiś sensownych checkpointów frustrowałem się, gdy po śmierci wracało mnie gdzieś w pizdu daleko. Podejrzewam, że taka sama sprawa jest z Soulsami, więc właściwie nie wiem czego oczekuje, ale na YT jest wiele materiałów mówiących, że Soulsy pomagają ludziom z depresją, bo dają ogromną satysfakcję z progresu (nie żebym miał jakąś depresję, ale czuję, że potrzebuję się skupić na jakiejś jednej rzeczy).