Gra jest zdecydowanie gorsza od Red Faction Guerrilla, co nie znaczy, że jest zła, czy przeciętna. Grało mi się całkiem przyzwoicie, ale bez zachwytu. Bardzo podobają mi się modele postaci i fakt, że gra w ogóle się nie waży zakrztusić przy największej orgii destrukcji. Niszczenie budynków i budowli jest uboższe niż w poprzedniczce. Całość teraz przypomina nieco Dead Space nastawione na niszczenie i strzelanie.
Irytuje bieg. Początkowo usprawiedliwiałem bohatera (niezły, choć ni jak ma się do poprzedniego Manson'a) tym, że na barach dźwiga zbroję, ale by facet postury czarnoskórych biegaczy, mający na sobie podkoszulek (nie licząc spodni) nie potrafił przebiec więcej jak 16 m..... to się nie godzi.
Gra do zaliczenie w ok sześć godzin (co nie traktuję jako wadę). Ocenę ostateczną podnosi dobrze skonstruowany i grywalny tryb wieloosobowy, przypominający nieco tryb "hordy" z GoW.
Gra się w niego przyjemnie. Miałem to szczęście, że przy pierwszej serii udało trafić mi się na dwóch niezłych graczy i jednego słabszego i doszliśmy do 28/30 fal. Ostatnie dwie zaliczyliśmy tylko we dwoje co łatwe nie było, ale mój kompan widocznie zaliczył całą grę, bowiem wiedział co i jak i udało się niemal wszystkie osiągnięcia on line zdobyć za pierwszym rzutem, że tak to ujmę.
Mam wersję limitowaną. Samą grę oceniam na mocne 7/10. Okładka jest świetna. Szkoda, ze to koniec tej zacnej serii.
Platyny sobie nie odmówiłem, a DLC już zakupione.