ale podważasz to że koleś nie jest profesorem? bo tylko po to podałem ten link...
Władysław Bartoszewski też jest dumnie określany miane "profesora", a nim nie jest.
ALE CO TO MA DO TEMATU BILENDY?
Że używanie słowa "profesor" nie jest najważniejsze w całej tej sprawi...
Argumentami za tym, że gość niby "bredzi" jest fakt, ze nie jest profesorem, a sie go tak nazywa. Co z tego, że nie jest, skoro jednak zna się na rzeczy, a że w USA wykładowcę nazywa się profesorem, to tak wyszło. Rozumiem, że to już go dyskwalifikuję jako rzetelną osobę w sprawach z zagadnień fizyki i mechaniki.
Tak po za tym, ten koleś z artykułu co to tak krytykuje go, to tez ma nieźle w głowie, bo gada takie brednie jakby fizyki uczyło sie tylko na studiach z nazwą "Fizyka" a na innych studiach politechnicznych nie.
W ogóle ten przetoczony przez Ciebie artykuł jest jednym słowem "do dupy. Nie wspomina, że ten cały Binienda studiował
"M.S. in Mechanical Engineering, Drexel University" tylko chrzani o jakimś Radomiu.
„Petycja w sprawie dyskryminacji obywateli polskich” grupa sygnatariuszy użala się, iż nie mogą być zatrudniani na polskich uczelniach, bo pracują za granicą, gdzie nie istnieje habilitacja i stopień docenta, a nie pozwala na to ustawa, która mówi, że do tego zatrudnienia potrzebna jest habilitacja lub „znaczne i twórcze osiągnięcia w pracy naukowej”. Jednym z sygnatariuszy jest: „Wiesław K. Binienda, The University of Akron, Akron, OH, USA”.
A to ci dopiero! Profesor fizyki, Wiesław Binienda, jak sam uważa, nie ma habilitacji oraz „znacznych i twórczych osiągnięć w pracy naukowej”. Zaznaczam, to nie ja tak uważam, to on sam się pod tym podpisał.
Żałosny dzinnikarzyna, który interpretuje to tak by było mu wygodnie. To że ktoś się zgadza, z daną petycją nie oznacza, że "nie ma habilitacji i twórczych osiągnięć naukowych". Pierdolenie od rzeczy, byle tylko się przypieprzyc do czegoś co istotnie ma miejsce, że nie ma habilitacji w innych krajach. Rozumiem, że jakby zrobili referendum w sprawie legalizacji kokainy, to pan Dziennikarzyna uznałbym, że każdy kto się podpisze, że kokaina powinna być legalna wciąga kokę nałogowo? Pogratulować.
Nie jest więc prawdą, że drewno brzozowe jest „miękkie”. Zgodzi się pan ze mną, że drewno dębu jest twarde? Jeśli przyjmiemy twardość dębu za 100%, to twardość brzozy wyniesie w tej skali 81,67%. Jest to więc drewno tylko nieco mniej twarde niż dębowe. Niestety panie inżynierze, teoria o „miękkim patyku” leży gruzach. Zresztą nie trzeba być inżynierem ani fizykiem. Każdy polski wieśniak rąbiący drewno na opał wie, że piłowanie i rąbanie brzozy to ciężka robota, a miękkie są tylko cienkie tegoroczne gałązki, ale nie pień o grubości 46 centymetrów!
To juz w ogóle jest jednym z najbardziej tragicznych argumentów i typowy ludzik, co nawet nie ma zamiaru poświęcic 5 sekund by zajrzeć do wikipedii, czy innego źródła przyzna rację marnej redaktorzynie. Już samo przyjmowanie dębu jako skalę 100% jest żałosne, kiedy dąb ma 60 w skali twardości drewna sięgajaćej do 150. To ja sobię przyjmę plastelinę jako 100% i wtedy brzoza jest zajebiściewykurwiście twarda. Jak się komuś chce szukać to od razu się zobaczy, że te dziennikarskie popłuczyny to brednie i znajdziemy taką tabelkę:
Cóż, w skali jaka jest używana do określeń twardości drzew brzoza zalicza się do drzew miękkich. Pan redaktor to stronniczy idiota i chyba sam się nie zna na czymkolwiek. Powinien się zając stawianiem domków ze świerków, a nie pisaniem szkalujących i nieprawdziwych artykułów.
A zapomniałem o jeszcze jednym argumencie pana dziennikarza.
Na wiosnę w drzewie są soki i skutki zderzenia powinny być mniejsze, bo drewno jest mniej twarde. To pan inżynier doktor nie wie, że ciężar właściwy (więc i całkowity) mokrego drewna jest istotnie większy, niż suchego? To pan inżynier doktor nie wie, że skutki zderzenia z masywniejszą przeszkodą są groźniejsze, niż z przeszkodą lżejszą? Do tej wiedzy nie trzeba być fizykiem ani inżynierem. W liceum uczą. Z mechaniki Newtona to wynika.
Też kolejny kretyński tekst. Komórki w mokrym drzewie pęcznieją i dzięki czemu tracą na trwałości. Tutaj nawet nie trzeba być profesorem by wiedzieć, że mokrą książkę telefoniczną łatwiej przeciąć niż suchą. Do tego połowyłanie się na
"każdego rąbiącego drewno na opał polskiego wieśniaka", że lepiej rąbać suchę kiedy na forach "polskich wieśniaków"
przeważająca większość osób woli rąbac drewno mokre niż suche. Pozostali uważają to za obojętne. Nikt nie piszę, że mokre się ciężej rąbie.