Ja miałem taką sytuację Franklinem. Idę sobie chodnikiem i z ciekawości nacisnąłem D-pad w prawo. Franklin coś tam wymamrotał do gościa w aucie, który stał w korku. Ten wyskoczył i naparzanka, to go skopałem i zabrałem mu auto. Wjechałem nim do swojego garażu i potem gdzieś tam w misji chyba go zostawiłem, bo po wszystkim dostałem info na telefon, że auto czeka do odebrania na parkingu policji za drobną opłatą.