Graficznie to coś niewyobrażalnego….
GTA: SA niespecjalnie mi podeszło, zarówno w kwestii grywalności, klimatu, jak i oprawy graficznej. Co innego GTA 4, które choć nie pozbawione wad (punkty kontrolne), zachwycało w każdym innym aspekcie, przynosząc przy tym wizualną orgię, co w piaskownicach jest nie lada wyczynem. Niezmiernie cieszę się, że GTA V chlubnie kontynuuje to co prezentowała sobą poprzedniczka.
Pod względem czysto technicznym na odchodzącej generacji konsol nie ma lepiej prezentującej się gry. Grający nie ma uczucia, że wzorem
San Andreas, autorzy wycinali coś kosztem czegoś. Teren eksploracji jest olbrzymi, a pomimo tego świat olśniewa detalami. Dodatkowo wszelakie efekty (wybuchy), jak i animacja budzą niekłamany zachwyt. Sfera audio mnie zawiodła. Głosy postaci co prawda to klasa sama w sobie, ale jeżeli chodzi o utwory muzyczne, to tylko kilka tak naprawdę mi się podobało. SR III wypadł pod tym względem znacznie lepiej, a brak stacji prezentującą muzykę klasyczna, uważam za nieporozumienie. Jeżeli chodzi o grywalność to istny moloch zapewniający dziesiątki godzin wspaniałej zabawy. Złe zakończenie robi wrażenia, a sama postać Trevora zasługuje na zero-jedynkowego Oskara w każdej kategorii. Takiej postaci w grach jeszcze nie było. Rzeźnik. Zabawę w sieci traktuję jako niezły dodatek. GTA V to wraz z TLoU przepiękne pożegnanie odchodzącej generacji.
10-grafika, 8-audio, 9-grywalność, 9/10 ocena końcowa.