Autor Wątek: Muzyka eksperymentalna  (Przeczytany 6963 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

setezer

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 08-05-2005
  • Wiadomości: 3 469
  • Reputacja: 1
Muzyka eksperymentalna
« dnia: Grudnia 14, 2010, 19:52:55 pm »
Szeroki to zakres, bo eksperymentalną muzyką jest Doda bez playbacku i Igor Strawiński.

W ostatnich tygodniach zainteresowałem się twórczością niejakiego Mike'a Pattona znanego głównie jako wokalista Faith No More - znacie raczej, taka interesująca kapela żonglująca stylami, ale w gruncie rzeczy zupełnie normalna. Okazuje się, że Patton to człowiek bardzo płodny i prowadzi(ł) inne projekty.

Fantomas - to znałem jeszcze przed FNM, I płytka to 30 krótkich utworów w gatunku powiedzmy ciężkometalowym, szybkie, wolne, z kopnięciem - każdy utwór odpowiada jednej stronie komiksu kryminalnego. Daler mamy Director's Cut czyli miksy motywów filmowych (m.in. Godfather na thrash metal, Omen, Dziecko Rosemary, Twin Peaks, Golem i inne) - tego słucha się najprzyjemniej, wpada w ucho i zadziwia pomysłowością. Potem czołg - 74 minutowy utwór Delirium Cordia będący całą płytą. Taki film bez obrazu, bo utwór opowiada pewną historią, działa na wyobraźnię, ale nie oszukujmy się, nie jest to łatwe w odbiorze. Do nocnej kontemplacji podczas bezsenności. I ostatnia płyta, której nigdy nie dałem zbytniej szansy, co kiedyś nadrobię - też dużo utworów, kontekstu nie znam, ale jakiś na pewno jest.

Mr. Bungle - to pierwotna kapela Pattona, zanim wydali pełny album mieli sporo piosenek. W każdym bądź razie I krążek - Mr. Bungle to coś co albo się znienawidzi albo pokocha. Żonglerka trylionem gatunków, przyspieszanie i zwolnienia tempa w najmniej oczekiwanym momencie, dziwaczne wstawki - dla mnie coś genialnego. Słucham i ciągle nie mogę się nadziwić, odkrywam w tym coraz więcej smaczków. Motyw przewodni to kiczowata muzyczka z cyrku. Potem mamy Disco Volante, kolejne zabawy, tym razem więcej ciężkich brzmień - ogólny pastisz muzyki metalowej, gdzie wchodzi naprawdę chwytliwy riff, muzyka się rozkręca - słuchacz myśli "ależ zajebisty utwór", by po chwili wszystko zostało rozpieprzone jakimiś chorymi wstawkami - "mamy cię" zdają się mówić muzycy. Blisko doskonałości w moim mniemaniu. Potem California, gdzie styl ulega diametralnej zmianie, brzmienie raczej, bo styl - nakręcamy słuchacza na muzykę i niszczymy to jak bańkę mydlaną jest zachowany.

Tomahawk - tu trudno mi pisać, I płyta jest ciężka, dosyć chwytliwa, nie tak prześmiewcza jak Mr. Bungle, w gruncie rzeczy całkiem normalna. Potem Mit Gas, która mi się nie podoba, ale muszę dać jej jeszcze szanse. No i Anonymous - indiańskie rytmy - GENIUSZ w najczystszej postaci. Mescal Rite 1 prosty jak budowa tomahawka, a wciąga jak ruchome piaski.

To podstawa, z której wyszedłem szukać dalej.

Odkryłem stronę avant-garde project, którą już zamknięto niestety. Pościągałem trochę stamtąd i z "eksperymentalno-metalowej" zacząłem przerzucać się na coś ambitniejszego - tj. kompozytorzy muzyki klasycznej tworzący coś nietypowego - co my tu mamy Igor Strawiński przede wszystkim. Morton Subotnick, Morton Feldman, Mauricio Kagel, Josef Riedl, Jacob Druckmann - to już coś zupełnie dziwnego. 20 minutowe utwory grane na szkle czy dziwne elektroniczne animusy Kagela - interesujące, ale pozostawia niedosyt.

Potem odkryłem NURSE WITH WOUND, zespół instytucję - ponad 70 płyt(?). Odyseja wgłąb siebie, słucham i nie mogę się opamiętać, tak różnorodne i tak wjeżdżające na psychikę, że trudno cokolwiek o tej muzyce pisać. Jest niewiarygodna i niepowtarzalna, to na pewno. Mówi się o tym, że to industrial, ale twórczość NWW jest tak różnorodna, że głupotą byłoby ich szufladkować. Gorąco polecam spróbować zapoznać się z NWW, warto poszerzać horyzonty. Słuchanie nowych zespołów i płyt z jednego gatunku, to nie jest poszerzanie horyzontów.

Byłem też na koncercie muzyki eksperymentalnej - jeden zespół: Snakebraid
- wyszli w szatach i maskach ciągnąc na łancuchu metalowe coś i zaczęli tym obracać na desce przez kilka minut, hipnotyzujący dźwięk. Potem granie na pile do drewna. Na nieznanych mi instrumentach strunowych (to było CUDOWNE), a na koniec małymi metalowymi dzwonkami (również świetne).
- drugi zespół (a właściwie jeden człowiek): TOMUTONTTU
- odyseja elektroniczna - niewiarygodny trip, dobrze, że nie byłem na jakichś halucynogenach, bo bym zszedł z tego świata.

Co poza tym polecacie w tym, powiedzmy, gatunku, jam jest amator i żółtodziób, słyszałem o Coil, Current 93 i kilku innych.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2011, 21:32:17 pm wysłana przez setezer »


iko

  • Gość
Odp: Muzyka eksperymentalna
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 14, 2010, 21:46:24 pm »
Niewiem, czy trafiłem w temat, ale ostatnio tego słucham. :)
"Luminous" by kibbles
http://www.purehousemusic.net/index.php?page=mixes&id=2240

Tracklist:
The Cranberries - No Need To Argue
Gustavo Santaolalla - Brokeback Mountain III
Michael Nyman - The Scent Of Love
Songs Of Green Pheasant - West Coast Profiling
Explosions In The Sky - So Long, Lonesome
Explosions In The Sky - So Long, Lonesome (Eluvium Remix)
The Cranberries - Dreaming My Dream
Kiln - Flycatcher

Unlimited

  • Gość
Odp: Muzyka eksperymentalna
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 15, 2010, 09:57:01 am »
Polecam zobaczyć koncerty THE KNIFE.




Polecam także posłuchać muzyki np. Sigur Ros, Mum, Ryoji Ikeda, Ryuichi Sakamoto & Alva Noto:





setezer

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 08-05-2005
  • Wiadomości: 3 469
  • Reputacja: 1
Odp: Muzyka eksperymentalna
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 15, 2010, 17:17:03 pm »
Fajnie, fajnie, że coś polecacie, na razie mam za dużo do przesłuchania, ale będę pamiętał, by to sprawdzić. Dillinger escape plan znam i to nie jest typ muzyki eksperymentalnej, który lubię, bawią się gatunkiem, który jest dla mnie nie do zaakceptowania. Z kolegą się nawet podśmiewamy z tej kapeli i ich stylu MATHCORE.

Kupiłem w taniej książce płytkę z Rychem Straussem - Ein Heldenleben (życie bohatera) + Thomas Ades - Asyla. Richarda oczywiście znałem, choć nie ten utwór, na razie nie słuchałem, zmierzam jednak do Adesa (pisane z akcentem nad e) - cudo, cudo, cudo - niekonwencjonalne, nietypowe, oryginalne - GENIALNE. Polecam.

Płytka ma ohydną okładkę - w bańce jest Simon Rattle i jakieś drzewo (?), bańka trzymana na dłoni i niebieski napisa TRIP TO ASIA. Najlepiej wydane 6zł w tym miesiącu.
takie cuś:
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 14, 2011, 21:25:07 pm wysłana przez setezer »

iko

  • Gość
Odp: Muzyka eksperymentalna
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwca 18, 2011, 12:22:04 pm »