Zawsze mnie to rozbraja. Po co wystawiać na sprzedaż jeszcze nie ukończoną grę? Tak szybko traci na wartości, że decydujesz się jej pozbyć po pierwszym włożeniu do czytnika? Do tego "termin do uzgodnienia". Toż to nie wymiana, czy koleżeński układ na wypożyczanie. Na allegro jest miliard DS2, gdzie nie trzeba "uzgadniać" terminu, aż sprzedający łaskawie przejdzie grę. Poza tym, to nie wielogodzinne rpg i można uporać się w dwa długie wieczory.
Czepiam się, ale takie praktyki widzi się coraz częściej, leżało mi to na wątrobie. Generalnie spoko, życzę powodzenia przy sprzedaży.