Postanowiłem założyć temat, ponieważ ostatnimi czasy doszedłem do pewnego wniosku. Wraz z wiekiem, pracą, obowiązkami, dziewczyną itp. zaczynam zahaczać o granicę z tabliczką 'casual'... Zastanawiam się, że chyba bezpowrotnie mijają czasy beztroski i całodziennego grania. Kiedyś nie było kasy na gry a był na nie czas, teraz sytuacja wygląda odwrotnie. Nawet nie wiem, czy mnie to martwi, cieszy, czy jest mi obojętne. Po prostu odnotowuję zmianę. Po krótkim namyśle stwierdzę, że jest mi trochę nieswojo. Gdzieś już odchodzi powoli ten chłopak, który z wypiekami na twarzy rozkładał każdą grę na czynniki pierwsze. Nie potrzebował sztucznych motywatorów a'la Trophy. Trzaskał gry, bo chciał, bo mu się podobały, bo były sporą częścią jego życia.
Teraz brakuje mu czasu na granie, nieruszone tytuły leżą na półce (co kiedyś było nie do pomyślenia; hańba wręcz i potwarz). Brakuje czasu, by wkręcić się w dany tytuł, przez co cierpią takie tytuły jak niedokończony Demon's Soul's, bądź nieruszony Red Dead Redemption. Zastanawia się, w którą stronę to wszystko podążą... Nie traci jednak nadziei, widząc, że w głębi gdzieś tam ten chłopiec z dawnych lat siedzi. Utwierdzają go w tym przekonaniu nadchodzące tytuły, takie jak chociażby BF3 oraz SSX, na myśl o których jego serce mocniej zaczyna bić. W głowie rodzi się pytanie - czy będzie miał na nie czas? Tym samym natychmiast nadchodzi odpowiedź z głębi, od lekko uśmiechniętego chłopaka - będzie musiał ;]
Taka mała rozkmina mi się narodziła w zrytej głowie. Jak wygląda sytuacja u Was? Udaje Wam się wszystko pogodzić - obowiązki, pracę itp. oraz gry?