Delikatnie wstyd się przyznać, że jako olbrzymi fan gry, zakochany w niej od pierwszych info i trailera, dopiero teraz (po 4 latach...) dzięki Definitive Edition ogrywam DLC.
Wczoraj ukończyłem The Knife of Dunwall. Sporo kontentu, zarówno gameplayowego, jak i przede wszystkim fabularnego. O dodatkach nie wiedziałem nic, więc łykam je bez jakiejkolwiek wiedzy co i jak. Wszystkie notatki, pamiętniki, dzienniki wnoszą bardzo dużo do fabuły oraz dorzucają sporo smaczków (jak to, że Daud pochodzi z Serkonos - chyba, że było to w podstawce ale nie pamiętam - tak jak Corvo; i jak wiadomo na wyspie tej będzie rozgrywała się dwójka), standardowo opisują życie w Dunwall, połowy wielorybów, wynalazki Sokolova. No i tajemnicza Delilah, o którą całe zamieszanie.
Super, że dokładniej nakreślają postać Dauda (którego swoją drogą dubbinguje Michael Madsen, co też mi gra wczoraj przypomniała) i jestem strasznie ciekawy co będzie dalej oraz jak się historia zakończy. Pierwszy dodatek pozostawia za sobą sporą satysfakcję oraz olbrzymią chęć na więcej. Dlatego dzisiaj jak tylko wrócę odpalam The Brigmore Witches.
Internet pokazuje, że The Knife of Dunwall jest na 4h, ale wiadomo, że wszystko zależy od stylu gry. Ja starałem się wszędzie zaglądać, robić poboczne zadania, szukać run i amuletów, grając spokojnie, na skradankę, ale zabijając i robiąc momentami małą rzeźnię. Na liczniku pykło ok 8-10h.
Jak ogram dodatki, to zapewne ponownie przejdę podstawkę, tym razem w odświeżonej grafice i na High Chaos. Dobrze jest wrócić na stare śmieci, dobrze jest znów zawitać do Dunwall. Revange is everything.