The Order 1886
Tytuł, który sprawnie rozpalał wyobraźnie od pierwszych zwiastunów, ciekawa wizja XIX Anglii w połączeniu z tru next gen grafiką, nieźli bohaterowie, wilkołaki, to się mogło udać.
Ale....
Ale.......ALE .........Ale od początku...
Standardowo fabuły przedstawiać nie będę, bo to tylko niepotrzebne spojlery, a gra żyje opowiadaną historią właśnie. W opowiadanej historii najgorsze jest to, że zaczyna człowiek się wciągać bardzo późno, a tu nagle okazuje się, że już koniec, a nam pozostaje sporo niedokończonych wątków do zamknięcia i nie wiadomo, czy kiedykolwiek doczekamy się odpowiedzi. Cała historia opowiadana jest głównie w przerywnikach, których jak się okazuje, jest całkiem sporo, a dokładnie czasami nie wiadomo kiedy się skończą, bo potrafią trwać naprawdę aż do przesady za długo, co potęgowało moje znużenie.
I tutaj jest główny problem The Order, przez większość czasu, każą nam oglądać przerywniki, a nie grać. Pod koniec gry wszystko się bardziej rozkręca, ale przez większość czasu wszystko zajmowane jest przez gadanie i gadanie. Żeby jeszcze gra poza cut scenkami coś oferowała, ale właśnie problem w tym, że jak dla mnie oferuje bardzo niewiele, w kiepskiej jakości. Gramy tak, jak twórcy sobie tego życzyli. Jeżeli mamy się skradać, to postać będzie wolno chodzić i nie będzie możliwości używania broni. Jak dostaniemy lampę, to możemy używać tylko podstawowej broni, oraz nie możemy chować się za murkami ( lol ). Po prostu jedziemy jak po sznurku, bez żadnej możliwości zmiany obranego kierunku. Oczywiście wiele gier tak ma, ale w the order wszystko poza przerywnikami jest zrobione mocno średnio.
Noo choć samo strzelanie wypada nawet fajnie, do tego świetnie na kule reagują przeciwnicy i to tyle. Aren na walkę jest mało, są raczej nie wymagające i wieją nudą. Arena składa się z 30 chłopa, którzy przychodzą falami na pole walki i chowają się w tych samych miejscach co ich niedawno ubici koledzy. Mało biegają i raczej nie stanowią żadnego problemu, choć czasem wyskoczy mocarz z wiadrem na pysku i takiego ciężej ubić. Co najgorsze, każdego ( prócz tych z wiadrem ) można zabić za pomocą jednego przycisku, wystarczy do nich podbiec, finezja grania wymyślona przez kretyna. Aha i nie polegajcie na naszych kompanach, bo to tylko otoczka, aby nam się nie nudziło.
Od czasu do czasu dostaniemy też do walki wilkołaków, no i jest to największy kutas w mordzie jakiego miałem. Potyczek z nimi jest mało, jakby prawie ich nie było, ale twórcy wiedzieli chyba co robili, bo inteligencja tych psów jest na poziomie dętki, a poziom trudności żaden. Biegają w kółko jak małpy i robimy proste uniki za pomocą X.
Na deser pozostają bossy, pierwszy nawet ciekawy, festiwal QTE, a na koniec mamy jeszcze jednego bossa, z którym walka wygląda IDENTYCZNIE, czytaj zero podjarki i samo QTE.
Podsumowując, poza przerywnikami, otrzymujemy średnie areny, gdzie w pierwszym Uncharted cover system lepiej działał, słabych i tych samych przeciwników i wiele, wiele, wiele misji polegających na chodzeniu, kucaniu i nic nie robieniu, co w TLOU było fajne i wciągało, a tutaj jest nudne do bólu. Tj, pisałem, coś się rozkręca pod koniec, ale zbyt późno aby poprawić wizerunek tej gry no i ostatnie areny to po prostu więcej mięsa.
Po ukończeniu gry można poszukać przedmiotów dla platyny i to tyle, bo długością jak i zawartością gra nie grzeszy.
Na koniec oprawa.
Co tu dużo mówić, jest pięknie, dbałość o szczegóły powala, świetnie wyglądające scenerie, postacie, animacje śmierci. Wszystko TOP tej generacji. Gdzieniegdzie poustawiali garnki, butelki, co sprawia wrażenie fajnej rozpierduchy podczas walk, ale są też inne pancerne rzeczy których rozwalić nie możemy, albo brakuje odbić postaci w lustrze co było już w Duke 3D. Na minus pasy, standardem jest 16:9 i tego oczekuję, a nie pasów jak w filmach, tłumaczenie o filmowości mogą w dupę wsadzić. Muzyka świetnie wpasowuje się w klimat gry, zwłaszcza na końcu, gdzie mnie wręcz rozp**rdala od środka
Podsumowując, wyszedł piękny potworek, w którym zrobię platynę i sprzedam, bo raczej nie będę miał ochoty więcej do tego tytułu wracać. To powinno wyjść na start PS4, a tak, wyszło w tym roku dając fajną grafikę, nawet coś tam ciekawą historię pod koniec, ale wszystko inne na średnim poziomie, jakby pierwsze Gearsy i Uncharted wyszły dopiero dzisiaj.
Fabuła 4-/6
Rozgrywka 3-/6
Zawartość 3/6
Oprawa 5/6
Ocena: Mocne 3+
Na ocenę dobrą ta gra moim zdaniem nie zasługuje, wszystkie elementy poza przerywnikami szwankują i śmierdzą startem poprzedniej generacji.