Sunset Overdrive
Niegdyś kochana firma, teraz pewnie przez klapów znienawidzona
Jestem w sumie w szoku, ze Insomniac zachowuje do dziś swoją niezależność, długa współpraca z Sony, nawet ciekawy nowy IP jak Resistance, później Fusy z herbaty od EA, a teraz SO ze współpracy z Microsoftem. Przyznam, że ta współpraca wyszła całkiem zgrabnie.
Nowe IP od Insomniaców to prawie cofnięcie się do czasów z PS2, wesoła rozwalanka pełną gębą, czego brakuje, gdy na konsolach główne skrzypce grają fpsy. Sunset to takie połączenie Infamous z Jet Set Radio. Otrzymujemy sporo przeciwników do ubicia, ale aby tego dokonać, musimy być ciągle w ruchu, skakać, grindować po wszystkim co się da. Po pierwszych chwilach, wszystko wydaje się mocno skomplikowane, ale sterowanie zostało całkiem zgrabnie przygotowane i po paru misjach, poruszanie się po mieście jest coraz wygodniejsze. I to naprawdę widać na pierwszych filmach, gdzie obijam się o wszystko i nie ogarniam za bardzo sterowania. Generalnie poruszanie się po drogach jest mało wskazane, raz że za wolno postać się porusza, dwa, że jesteśmy łatwym celem. I tu może być problem dla niektórych graczy, gra wymaga grindowania po kablach, rurach, skakania po autach, parasolach i innych pierdołach. Może nie trzeba być ciągle w skupieniu, ale jednak podczas walk trzeba mieć to nieźle opanowane, co może zniechęcić niektórych.
Rozpędziłem się, a trzeba jeszcze powiedzieć coś o fabule. Jak stylistyka samej gry sugeruje, nie będzie to nic mądrego
Nasz bohater ( może być facet bądź kobieta ) jest zwykłym cieciem, a w mieście pojawił się nowy napój Overcharge, okazuje się jednak, że zamienia ludzi w potwory, po intensywnych walk o przetrwanie, miasto objęte zostało kwarantanną i ci co przeżyli, dalej muszą walczyć o przetrwanie. Oczywiście wszystko podane w mocno humorystyczny i głupkowaty sposób, ale taki był zamysł i cel twórców. Kolejne misje to kolejne chore pomysły insomniaców, gdzie sporo odnoszą się do dzisiejszych zepsutych czasów, a takim Nerdom chce się dać w mordę za każdym razem.
Misje to głównie idź, zabij, przynieś, ale mamy też przejażdżkę pociągiem, samolotem, czy rozwałkę dźwigiem.
Oczywiście to ciągle Insomniac, więc możemy się spodziewać nieźle porąbanych pukawek, karabin na płyty winylowe, misiek plujący kwasem i sporo innych, do tego możemy bronie ulepszać dodając im nowe funkcje jak rażenie prądem. Możemy również ulepszać samą postać, dodając przeróżne mutatory, więc każdy może wybrać umiejętności do swojego stylu grania.
Jak pisałem na początku, gra się całkiem zgrabnie, a możecie się spodziewać, że na ekranie wyskoczy wam multum wrogów do ubicia, nasze zombiaki nie są pasywne, potrafią wskakiwać na budynki i ścigać nas bez końca, a spawnują się zewsząd, najlepszy motyw jak wychodzą z kosza na śmieci
Są też inne odmiany, Purchlaki podbiegają i wybuchają zaraz obok nas, są też inne plujące kwasem, albo te największe, których ubicie jest znacznie cięższe i mają na sobie kosz na śmieci, skąd spawnują te mniejsze
Wygląd przeciwników i to jak się zachowują to dla mnie kosmos, rozp**rdol na ekranie jest niesamowity.
Do tego nie walczymy tylko z kolejnymi zombie, mamy jeszcze Fizzboty, czyli mechy, które są najcięższe do ubicia i oczywiście ludzi, którzy mają własną paczkę i napierają do nas z broni palnej. Nie każda broń nadaje się do każdego przeciwnika, o czym można przeczytać w menusach, więc warto najpierw to sprawdzić.
Poza główną fabułą mamy parę innych rzeczy do zrobienia, oczwiście sporo znajdziek, mamy też czasówki, czy moja ulubiona misja, czyli obrona generatora, rozstawiamy kolejne zmyślne pułapki i bronimy się przed falami wrogów, których jest od groma, jest to moja ulubiona misja, bo dzieje się w nocy, gdzie gra wygląda prześlicznie i dodaje to sporo uroku do tego rozpierdolu
Jest również multiplayer, ale to raczej ciekawostka, bo nazwa idealnie podsumowuje to co się dzieje na ekranie ( Brygada Chaosu ), z randomami raczej jednak wielka rzeźnia i nic wielkiego.
Jezeli chodzi o oprawę, to jest ładnie, nie jest to oczywiście poziom najładniejszych gier, ale ogólnie jest naprawdę porządnie. Całkiem spory otwarty świat do zwiedzania, mnóstwo przeciwników do eksterminacji i gra chodzi ciągle stabilnie, walki wieczorem to piękna sprawa. Dodać do tego rockowe kawałki i o dziwo nawet znośny polski dubbing ( ale to dzięki głupkowatej otoczce ), to ogólnikowo buduje fajny klimat, że człowiek wsiąka w ten rozp**rdol.
Sunset Overdrive to naprawdę udana gra, ma jednak podobny problem jak Infamous, potrafi się nudzić, ale jest gra jest trochę bardziej zróżnicowana od gry od SP. Udany start nowego IP, ciekawe czy wyjdzie druga część, a tymczasem trzeba czekać na Ratcheta
Fabuła: 3/6
Rozgrywka 5-/6
Oprawa A/V: 4+/6
Zawartość: 4+/6
Ocena: 4+/6