Dark Souls II™: Scholar of the First SinNadal najgorsze Soulsy, z najgorszym dizajnem w serii, wciąż dobra gra. Tyle się też naczytałem pozytywnych opinii o DLC, z których podobało mi się właściwie jedno, Korona Zatopionego Króla. Jedna z tych ładniejszych i klimatycznych części gry, miasto w ogromnej jaskini,
z ustawianymi podestami, pozwalające dostać się do niedostępnych miejsc, utworzyć skróty, ogółem fajne urozmaicenie. Trochę labiryntów w sanktuarium, podziemne jezioro "ale to już było", niemniej nadal fajnie, skakanie w dół, zwieńczone walkami z bossami. Pierwszy to recycling, nasyłający na gracza innego bossa recyclinga oraz tłumy kościotrupów (chyba losowo), w dosyć małej, zamkniętej arenie, bez jakichkolwiek elementów otoczenia za którymi można się skryć nie jest fajny. I na sam koniec pan smok, ten już jak najbardziej na plus. Trzeci opcjonalny, ukryty, pod postacią trzech npc z edytora mogli sobie w ogóle darować.
Drugie DLC (tzn nie znam chronologii, drugie o którym piszę), Korona Starego Żelaznego Króla, czyli łażenie pomiędzy wieżami na wysokościach,
i labirynty w środku, niby w porządku, ale jakoś mi do końca nie siadło. Bossów trzech, jeden to recycling na niebiesko tego daremnego Demona Kuźni, dwa pozostałe to w zasadzie jak NPC z edytora, tyle że tu już się postarali bardziej i przynajmniej wygląda to jak boss i tnie jak boss, mimo że większość ruchów to chyba, edytowany co najwyżej, standardowy zestaw ciosów pod broń jakiej używają, czyli dwuręczny miecz oraz katana.
Trzecie DLC to ..., zimowe, fajnie uwielbiam zimowe lokacje, tylko jak to zobaczyłem, na odwal się z jakiegoś generatora prostoty toporem ciosane puste labirynty zapchane przeciwnikami, minimalna geometria, szpetne tekstury, prosto z PS2 HD, bez krzty ironii.
Dalej będzie lepiej, nie było. Co najlepsze niejako jest się zmuszonym do biegania po tym dwukrotnie, z dostępem do nowych lokacji, może zamysł był, ale wykonanie...
Bossowie, pierwszy to przerośnięty, przepakowany ( w sumie jak wszystko w tych DLC), spamujący magią zwierzak, poziom frajdy niski, poziom skojarzeń z piesoszczurem z podstawki wysoki. Druga walka z bossem, to dwa etapy, pierwsze niekończący się spam szybkich rycerzyków, gdzie
do pomocy można, a właściwie trzeba odblokować swoich rycerzyków w liczbie do czterech aby pozamykać portale,
po czym następuje walka z właściwym szefem, kolejnym rycerzykiem, jak się nie uda, to obydwa etapy do powtórzenia, mało zachęcające. Trzeci opcjonalny to dwa zwierzaki, jeden śniegus, drugi smoluch, pomijając już fakt samej ich zajebistości, dojście do nich, kilka minut biegnięcia na ślepo przez "zamieć śnieżną" po jakimś biegunie, z której notorycznie wyskakują przepakowane koniki przeszkadzajki, nie ma żadnego ogniska w pobliżu, nie wyjdzie, biegnij znowu. No i zjazd po śniegu w trumnie jest żenujący, kreatywność 100%.
Co do gry ogólnie, szczerze wolę 30 fps z grafiką niż te 50+ bez, trochę poprawili ogólną prezentację, kolorystyka jakby inna, mniej tego mdłego zielonego i pomarańczu, pozmieniani przeciwnicy w niektórych miejscach, miejscami na lepsze, miejscami mocno z przysłowiowej dupy. Nadal na plus wizualizacje zniszczonych broni i zbroi, oraz fakt że czary mroku, w przeciwieństwie do DkSIII, są "grywalne", a nie dla ozdoby.
Ogółem 7+
Jakbym miał na chwilę obecną ocenić resztę gier z serii to tak:
Bloodborne 10-
Demon's Souls 9
Dark Souls 9-
Dark Souls: Artorias of Abyss 9
Dark Souls III 8+ (tak w sumie powinna "wyglądać" cześć druga)
Dark Souls II 7-